piątek, 2 sierpnia 2013

...

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga, na którym przed chwilą pojawiła się pierwsza notka ;) http://love-the-fuck-story.blogspot.com/

poniedziałek, 15 lipca 2013

12.

12.

Kolejnego dnia już wcześnie rano byłem na nogach. W nocy nie mogłem nawet spać, byłem podekscytowany tymi zakupami jak małe dziecko. Szybko się ogarnąłem, zrobiłem makijaż najlepiej jak potrafiłem i ubrałem najładniejsze ciuchy. Nie chciałem przecież, żeby Tom się mnie wstydził. Do tego myśl o tym co będzie działo się po zakupach przyprawiała mnie o motylki w brzuchu. Od dawna tego nie czułem, a co bardziej niesamowite znowu czuje to do niego. Co to może być jeśli nie prawdziwa miłość? Komu innemu byłbym w stanie wybaczyć i zapomnieć tyle krzywd które mi wyrządził?
Była dokładnie 8 rano. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, a byłem przekonany, że Tom nadal śpi w najlepsze... gdzieś. W jednym z kilkudziesięciu pokoi. Dobijające było to, że nawet nie miałem pojęcia w którym z nich go szukać.
- Tom...
Szepnąłem bezradnym głosem. Tom niestety nie pojawił się nigdzie w pobliżu tak jak tego oczekiwałem więc nie miałem innego wyjścia jak zabrać się za przeszukiwanie pokoi.
Pierwszą dziesiątkę przeszukałem z zapałem, jednak nikogo tam nie znalazłem toteż mój zapał szybko zgasł.
Wryło mnie w ziemię kiedy w którymś z dalszych pokoi znalazłem Toma. Jednak elementem który zupełnie mnie zaskoczył było to, że nie był on sam. Kompletnie się tego nie spodziewałem i byłem załamany. Przy oknie stała kobieta o wyraźnych kobiecych kształtach paląca papierosa, w momencie kiedy Tom leżał prawie nagi bo w samych bokserkach na łóżku.
Oczywiście, od razu domyśliłem się co tutaj robili, a po tym co już zdążyłem sobie wyobrazić to naprawdę zabolało. Jak głupi myślałem, że Tomowi na mnie zależy, że zmienił swoje podejście do mnie i będzie łączyło nas w końcu coś więcej. Ale nie, niestety ludzie tacy jak on nigdy się nie zmieniają, w końcu był, albo i nadal jest alfonsem, nie może mieć żadnych wyższych uczuć, do wszystkiego podchodzi z dystansem.
- Bill? Co Ty tu robisz?
Zapytał Tom podnosząc się, a na jego twarzy pojawiło się niezrozumienie i jakby lekki niepokój.
- To jest Bill?
Odezwała się kobieta.
- No proszę... Tom dużo mi o Tobie opowiadał... Podobno jesteś bardzo niegrzecznym chłopcem.
Zaśmiała się i podeszła do mnie. Zaczęła mi się dokładnie przyglądać, a ja stałem jak sparaliżowany.
- Tom co tu się dzieje?
Wyszeptałem. Mój głos brzmiał teraz żałośnie.
- Linda, daj mu spokój widzisz, że się Ciebie boi.
Tom stanął w mojej obronie, za co w tym momencie byłem mu akurat bardzo wdzięczny.
- Bill po co tu przyszedłeś?
Zwrócił się do mnie, a ja przez tą całą sytuację prawie zapomniałem po co tu przyszedłem.
- Mieliśmy jechać do sklepu, ale to już nie ważnie.... nie przeszkadzajcie sobie i pierdolcie się dalej...
Wybiegłem stamtąd niemal z płaczem. Nie potrafiłem pogodzić się z tym, że Tom wybrał taką cycatą dziwkę mając w zasięgu mnie. Dla niego zawsze byłem gotowy i chętny do zabawy. Nigdy mu nie odmówiłem, nigdy.
W tym momencie miałem wszystkiego dosyć. Wszystkiego, a przede wszystkim Toma. Wybiegłem przed willę i usiadłem na schodkach, zacząłem głośno płakać nie zwracając na nic uwagi. Cały mój staranny makijaż poszedł się jebać. Kiedy już trochę się opanowałem, a było to jakieś 30 minut później nieznana mi kobieta wyszła z willi mijając mnie bez słowa po czym wsiadła do czarnego samochodu i odjechała. Zaraz po niej wyszedł Tom który spojrzał na mnie z politowaniem.
- Bill co to był za cyrk?
Zapytał chichocząc, ja tylko spojrzałem na niego zamazanymi od łez oczami.
- Co to miało znaczyć "pierdolcie się dalej"?
Zacytował moje słowa, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Przeleciałeś ją. Przyznaj się. Miej odwagę powiedzieć mi to prosto w twarz.
Wstałem i moja twarz znalazła się na wysokości twarzy Toma.
- Nie przeleciałem jej to po pierwsze, a nawet gdybym ją przeleciał to co Ci do tego?
- Rozumiem. Przecież jestem tylko zwykłą dziwką, nic dla Ciebie nie znaczę...
- Bill, od początku stawiałem sprawę jasno. Owszem, być może jesteś jedną z moich ulubionych dziwek i specjalnym względem jest też to, że jesteś moim bratem, ale nie licz na nic więcej. Chyba nie myślałeś, że się w Tobie zakochałem, dla Ciebie zmienię się i będziemy parą, a Twoje marzenia o mnie się spełnią?
Zapytał chichocząc, a ja patrzyłem na niego z kamienną miną i bólem w oczach.
- Myślałeś tak....
Szepnął Tom i wtedy stało się coś czego się nie spodziewałem i nigdy bym się nie spodziewał. Przytulił mnie, zrobił to z takim uczuciem, że momentalnie zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Tom dlaczego taki jesteś? Błagam Cię, spróbuj się zmienić, zrób to dla mnie, proszę! Ja zrobiłem dla Ciebie tak wiele...
Wyszlochałem mocno się w niego wtulając i brudząc tym samym jego koszulkę.
- Dobrze wiesz, że nie mogę Ci tego obiecać Bill, ale przysięgam, że z Lindą łączą mnie zupełnie inne sprawy niż łóżkowe...
Pogłaskał mój policzek.
- Nie płacz już braciszku bo w Twoim wieku to naprawdę niewskazane...
Zażartował.
- Idź się umyć i jedziemy.
 Po jego słowach ze spuszczoną głową poszedłem do łazienki. Umyłem dokładnie twarz i zrobiłem od nowa makijaż.
Parę minut później siedzieliśmy już z Tomem w samochodzie i zmierzaliśmy do centrum handlowego.
Lubiłem przyglądać się temu jak Tom prowadzi samochód. Robił to w sposób który mnie podniecał. Widok jego dłoni, szczególnie na gałce do skrzyni biegów doprowadzał mnie do szaleństwa. Wiadomo z czym ona mi się kojarzyła, a to jak ręka Toma sprawnie ją "dotykała" sprawiło, że nie kontrolując się cicho jęknąłem.
Tom od razu spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Bill, Ty zboczeńcu...
Podsumował od razu. Widać, zdążył zauważyć gdzie ostatnio przez dłuższą chwilę padał mój wzrok, a jako, że jakimś cudem wie o czym myślę przejrzał mnie na wylot.
- Poważnie?
Zerknął na mnie śmiejąc się.
- Nie wiedziałem, że aż taki jesteś wyposzczony....
- Tom nie śmiej się, dobrze wiesz jak na mnie działasz.
Obroniłem się, ale mimo tego czułem jak moje policzki zalewa rumieniec.
Po tej krępującej sytuacji Tom zatrzymał samochód przed centrum handlowym. Kiedy znaleźliśmy się już w środku dopiero poczułem się w swoim żywiole, Tom nieco mniej, ale teraz nie miał nic do gadania.
Ciągałem go po najdroższych sklepach, przymierzałem masę ciuchów, sporo wybrałem też dla niego. Nie był tym może zachwycony, ale nie bałem się o jego fundusze. Dobrze wiedziałem, że kto jak kto, ale Tom ma kasy jak lodu. Po zaliczeniu wszystkich ważniejszych sklepów z reklamówkami pełnymi butów, ubrań, bielizny między innymi też tej erotycznej, przeróżnych drobiazgów takich jak pierścionki, bransoletki itp. podążyliśmy do supermarketu. Ciągle chodził za mną jogurt truskawkowy.
Zostawiłem Toma obładowanego, a sam zasuwałem z koszykiem po sklepie, nie było chyba rzeczy której bym w nim nie miał, ale ilością zdecydowanie przeważał jogurt truskawkowy i alkohole.
Do domu dotarliśmy dopiero wczesnym wieczorem. Po Tomie było widać, że jest wykończony, natomiast ja czułem się cudownie, tak świetnie jak nigdy dotąd. Od razu zabrałem się za wypakowanie wszystkiego.
- Idę się odświeżyć i odpocząć, ty zrób kolację i załóż któreś z tych ubrań które kupiliśmy na takie okazję.
Rzucił i zniknął mi z oczu. Z ogromną przyjemnością zrobiłem to o co mnie poprosił, w końcu z tym co kupiliśmy miałem duże pole do popisu. Kolacja przy świecach była gotowa już po pół godzinie, wtedy poszedłem się umyć, szczególnie w "tym" miejscu które dzisiejszego wieczoru odegra jedną z ważniejszych ról. Już nie mogłem doczekać się kiedy poczuję Toma w sobie. W samym erotycznym stroju pojawiłem się znowu przy stole przy którym siedział już czekający na mnie Tom. Na mój widok gwizdnął.
- Wyglądasz jak prawdziwa luksusowa dziwka...
Szepnął z podziwem.
- To znaczy, że strój spełnia swoją rolę...
Szepnąłem siadając na jego kolanach twarzą do niego. Wtedy Tom spojrzał mi głęboko w oczy.
- Dzisiaj jest wyjątkowy dzień. Mimo tego stroju po raz pierwszy nie potraktuję Cię jak dziwkę... Dzisiaj będziesz dla mnie kimś wyjątkowym...
Szepnął wpijając się w moje usta.

niedziela, 23 czerwca 2013

11.

11.

Obudziłem się w kompletnych ciemnościach. Była noc i to było pewne, ale nie miałem pojęcia ile dni minęło. Po krótkiej ocenie otoczenia stwierdziłem, że leżę na sofie, a to oznaczało, że Tom nigdzie mnie nie przenosił. No właśnie, gdzie on jest? To świetne pytanie zwłaszcza, że chcę się dowiedzieć co tu się do cholery dzieje. Czemu odleciałem? Skoro to nie sprawka Toma to czyja?
- Tom...
Spróbowałem zawołać, ale mój głos był mocno zachrypnięty, a gardło kompletnie wyschnięte i nie potrafiłem nawet wydać z siebie głośniejszego dźwięku. Westchnąłem zrezygnowany. Czułem się słabo i wolałem nie ryzykować upadku podczas próby wstania. Złapałem więc wazon stojący na stole obok sofy i cisnąłem nim z całej siły o ścianę. Rozbił się na małe kawałeczki robiąc przy tym straszny hałas. Momentalnie w salonie zapaliło się światło i w pobliżu sofy pojawił się nieźle wkurwiony Tom. Splótł ręce na piersi i wpatrywał się we mnie.
- Widzę, że czujesz się już całkiem nieźle...
Powiedział z ironią.
- Ale to do cholery nie jest jeszcze powód, żeby demolować mi salon!
- Sorry...
Wyszeptałem.
- Nie miałem siły Cię zawołać... Możesz dać mi coś do picia?
Powiedziałem półgłosem. Tom skinął głową i wyszedł, a po chwili pojawił się ze szklanką wody w ręku którą mi podał. Pomógł mi usiąść i wtedy wziąłem pierwsze dwa łyki. To zdecydowanie mi pomogło.
- Tom co to w ogóle było?
Tom pokręcił nerwowo głową na bok.
- Nie wiem, kurwa, nie wiem. Jakimś wyjaśnieniem byłoby to, że facet który tu wczoraj był - Rico, dolał mi czegoś do whisky. Tylko, że ja czuje się dobrze dlatego nie mam pojęcia co tu się do cholery dzieje...
- Tom bo ty... przecież ty... ty nie jesteś człowiekiem...
Szepnąłem spuszczając wzrok.
- ... a-a ja nim jestem, jestem słaby, nie zapominaj o tym Tom.
Tom mocno zmarszczył czoło.
- A kto Ci powiedział, że ja nie jestem?
Tutaj parsknął.
- Owszem, może pozwoliłem Ci tak myśleć, ale nadszedł czas na chwilę szczerości Bill.
Teraz czułem się już kompletnie zagubiony. Po tym wszystkim co się wydarzyło naprawdę nie wiedziałem kiedy on mówi prawdę.
- Bill to tak banalnie proste.... ja po prostu potrafię wykorzystać zmysły i umiejętności o których istnieniu ty nawet nie masz pojęcia.
Oczywiście nadal nic nie rozumiałem, ale to, że Tom jest człowiekiem prawdę mówiąc sprawiło, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Co z tym Rico? Nie zapytasz go czy maczał w tym palce?
- Pytałem. Przysięgał, że nie ma z tym nic wspólnego.
- I tak po prostu mu wierzysz?
- Tak. Ten facet nie potrafi kłamać. Bill może ty po prostu nie potrafisz pić? Masz tak słaby łeb, że przy mocniejszym alkoholu od razu odpadasz?
- Nie, nie sądzę Tom. Pamiętasz ten dzień w którym się poznaliśmy?
Mimo tego wszystkiego uśmiechnąłem się na wspomnienie tego dnia.
- Wtedy wypiłem naprawdę dużo i czułem się świetnie. Przypomnij sobie co byłem w stanie zrobić w łóżku, od razu zrozumiesz, że tą ewentualność powinieneś odrzucić.
Tom zamyślił się przez moment, a potem zaśmiał.
- Masz rację.
Potwierdził moje słowa.
- Damy tej sprawie spokój. Jeśli coś podobnego zdarzy się ponownie to dopiero wtedy będziemy się tym martwić. Teraz wracaj do żywych.
Uśmiechnął się i już chciał odejść, ale zatrzymałem go.
- Tom, zaczekaj.... mam ochotę na jogurt truskawkowy.
W tym momencie mina Toma była bezcenna. Czy to naprawdę zabrzmiało tak głupio?
- Liczysz na to, że w środku nocy wsiądę do auta i pojadę do sklepu bo masz ochotę na jogurt?
Zapytał unosząc brew i parskając przy tym śmiechem.
Zrobiło mi się głupio. Może rzeczywiście ten pomysł do mądrych nie należał, ale Tom mógłby przecież odmówić i po prostu powiedzieć, że zrobi to jutro.
- Przepraszam. Ja po prostu mam straszną ochotę.
Szepnąłem i z powrotem się położyłem.
Tom po raz kolejny tej nocy zamyślił się.
- W kuchni są truskawki. Mogę spuścić Ci się do jakiegoś kubeczka, wymieszasz sobie moją spermę z truskawkami i jogurt truskawkowy gotowy...
Zakpił sobie.
- Zabawne...
Mruknąłem.
Tom westchnął.
- Dobra Bill, z racji, że już i tak mieszkasz w moim domu, dajesz mi dupy, a do tego jesteś moim bratem, jutro pojadę z tobą do centrum handlowego, ale pamiętaj, że będziesz odwiedzał to miejsce tylko raz w miesiącu więc lepiej kup wszystko na zapas.
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Nie pamiętałem kiedy ostatnio byłem w sklepie, a kochałem to przecież.... do tego z Tomem... po prostu bajka.
- Naprawdę Tom? Będziemy razem oglądać i przymierzać ciuchy?
Zapytałem z entuzjazmem i momentalnie wszystkie siły do mnie wróciły bo wyskoczyłem z łóżka i rzuciłem się mu na szyję.
- Kocham Cię, kocham Cię, kocham!!!
Zacząłem go obcałowywać. Taka prosta rzecz, a dała mi szczęście którego nie zaznałem od tak dawna.
- Bill spokój...
Tom uwolnił się ode mnie w końcu śmiejąc się.
- Rano ja zrobię coś dla Ciebie, ale za to wieczorem liczę, że ty zrobisz coś dla mnie.
- Sex?
Zapytałem patrząc w jego duże czekoladowe oczy które widziałem dobrze mimo ciemności która panowała w pokoju.
- Tak.... długi, gorący i tym razem namiętny sex....
Zdziwiłem się trochę bo sądziłem, że Toma kręci tylko szybko, ostro i z najbardziej perwersyjnymi gierkami.
- Chcę małej odmiany. Muszę sprawdzić jak radzisz sobie jeśli chodzi o taki sex.
Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, a może bardziej marzenie o tym, że Tom kłamie, że coś do mnie czuje i chce mojej bliskości, a nie tylko szybkiego rżnięcia dla zaspokojenia swojego napięcia seksualnego.
- Dobrze Tom.
Szepnąłem patrząc mu w oczy. Dziwne, że zaczynałem odnosić wrażenie, że ucieczka z burdelu była strzałem w 10. Całe moje życie jak gdyby się zmieniło, nie obsługuje klientów tylko mojego Toma. Mam go na własność. Cały czas blisko siebie. Czy nie właśnie o tym marzyłem?

sobota, 1 czerwca 2013

10.

10.


Tom zatrzymał samochód pod naprawdę wypasioną białą willą. Na zielonym tle pięknego ogrodu wyglądała naprawdę imponująco. Z wrażenia, aż rozchyliłem usta co nie umknęło uwadze Toma bo od razu zaśmiał się.
- Nieźle się zapowiada, prawda braciszku?
Dorzucił zanim wysiadł z samochodu. Jak zaczarowany podążyłem za nim. Weszliśmy do środka i zacząłem się rozglądać. To było niesamowite, nigdy jeszcze nie byłem w tak wielkim pomieszczeniu.
- Będę miał tutaj swój pokój?
Zapytałem jakby nie bardzo mogąc w to uwierzyć.
- Dostaniesz swój pokój, ale jeśli mnie wkurzysz to piwnica będzie do twojej dyspozycji.
Powiedział Tom rzucając moje walizki w połowie korytarza.
- Wybierz sobie który Ci się podoba, umyj się i na razie nie zawracaj mi głowy. Mam coś ważnego do załatwienia.
Oznajmił mi w tym samym momencie odbierając dzwoniący już od jakiegoś czasu telefon. Zniknął gdzieś zanim zdążyłem się obejrzeć. Dziwne... ale nie wnikałem w to co się stało, byłem zbyt pochłonięty tym co miałem wokół siebie. Pozbierałem z ziemi moje walizki i wybrałem sobie spory, ale mimo to skromny na tle innych pokoi pokój. Rozpakowałem się i wszedłem do sporej łazienki która była w połączeniu z moim pokojem. Rozebrałem się i porządnie umyłem. Odświeżony, w ręczniku który był jedyną rzeczą okrywającą w tej chwili moje ciało wyszedłem z zamiarem założenia na siebie świeżych ubrań. W tym samym momencie dobiegły mnie krzyki z ogromnego salonu położonego piętro niżej na który z korytarza na tym piętrze był świetny widok. Otworzyłem drzwi i wyszedłem opierając się o poręcz schodów. Tom rozmawiał, a właściwie kłócił się z jakimś facetem, nie miałem pojęcia o czym bo porozumiewali się w jakimś dziwnym języku. Przykucnąłem i z uwagą ich obserwowałem. Tom stał tyłem do mnie więc czułem się bezpiecznie, że nie zauważy, że tak bezczelnie go podglądam. Trochę się pomyliłem o czym przekonałem się od razu.
- Bill na co się do kurwy gapisz?! Nie masz jakiś ciekawszych zajęć w swoim pokoju?!
W pierwszym momencie mnie zamurowało bo przecież nie mógł mnie widzieć, a jednak wiedział, że podglądam. Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że przecież on wie wszystko.
- Przepraszam.
Szepnąłem żeby nie pogarszać sprawy i w pośpiechu cofnąłem się do swojego pokoju.
Wyszukałem w szafie odpowiednie ubranie i założyłem na siebie. Nie miałem co robić więc postanowiłem poleżeć ze słuchawkami w uszach. Dobra muzyka mnie uspokoiła i sprawiła, ze momentalnie zasnąłem.
Późnym wieczorem obudziło mnie szarpanie za ramie. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem Toma.
Wyciągnął mi słuchawki z uszu, a ja patrzyłem na niego z wielkim znakiem zapytania wypisanym na twarzy.
- Mam dla Ciebie przykrą wiadomość. Podjąłem decyzję, że zostaniesz wykastrowany.
Powiedział ze śmiertelnie poważną miną, na co ja wpadłem w panikę. Wiedziałem, że potrafi mieć przeróżne nawet najbardziej chore pomysły, nic mnie już nie dziwiło z jego strony. Zerwałem się z łóżka i patrzyłem na niego w przerażeniu.
- Nie... jak to.... dla-dlaczego!? nie możesz mi tego zrobić!
Tom wybuchnął głośnym śmiechem, a ja zmarszczyłem brwi.
- C-co?
Zapytałem nie mając pojęcia co wywołało u niego tę radość.
- Żartuje przecież. Chciałem Cię trochę rozruszać.
Powiedział jeszcze delikatnie chichocząc.
- Śmieszne kurwa! Naprawdę!
Nie wytrzymałem i rozpłakałem się. Wiem, że nie powinienem pokazywać swoich słabości, a już tym bardziej przed nim, jednak nie potrafiłem nad tym zapanować.
- Za 10 minut widzę Cię w salonie na dole.
Oznajmił mi i wyszedł. Byłem na niego wściekły za te głupie żarty, ale postanowiłem, że pójdę tam dla świętego spokoju. Po dokładnym odczekaniu tych 10 minut pojawiłem się w salonie na dole. Tom siedział na wielkiej sofie pijąc drinka, widziałem, że drugi taki sam stał na stole.
- Weź go i siadaj.
Rozkazał mi Tom i tak tez zrobiłem. Usiadłem obok niego i zacząłem sączyć po woli drinka spoglądając na Toma i w dalszym ciągu nie bardzo wiedząc jaki jest cel tego wszystkiego co się tutaj dzieje.
- Zrobisz mi dobrze.
Powiedział po chwili twierdząco.
- Yhm... i coś jeszcze?
Dopytałem unosząc brew i zaraz potem biorąc sporego łyka napoju.
- Na dzisiaj tylko tyle. To będzie twoja mała rozgrzewka przed poważniejszymi zadaniami w przyszłym czasie.
Skinąłem tylko głową i odłożyłem szklankę na stolik. Drink był świetnym pomyłem bo po nim poczułem się  wyluzowany i miałem nawet ochotę się z Tomem zabawić. Wszedłem całym swoim ciałem na sofę i zbliżyłem się do nóg Toma. Miałem słabą głowę, a drink musiał być dość mocny bo trochę chwiały mi się dłonie kiedy próbowałem zdjąć Tomowi spodnie i bokserki. On sam obserwował moje wyczyny cicho się śmiejąc. Kiedy jego olbrzym był już na wolności z westchnieniem zacząłem wtulać twarz w krocze i w uda Toma. Sam nie wiem czy to dlatego, że czułem się jakoś dziwnie zmęczony czy dlatego, że miałem w głowie kompletną pustkę i nie wiedziałem co powinienem dalej robić.
- Bill co Ci?
Zapytał rozbawiony Tom.
Uniosłem głowę i spojrzałem na niego nieprzytomnym wzrokiem. Coś ewidentnie z moim drinkiem było nie tak. Teraz przez głowę przeszło mi, że Tom mógł mi tam coś dosypać, ale po jego minie widziałem, że zdecydowanie nie ma z tym nic wspólnego.
Uniósł się szybko i potrząsnął mną.
- Bill co się dzieje? Słyszysz mnie?
Patrzył na mnie wyraźnie zaniepokojony, a ja czułem jak odlatuje. Straciłem kontakt z Tomem i całą rzeczywistością, a zamiast tego wszystkiego widziałem kolorowe latające dookoła mnie motylki.

sobota, 27 kwietnia 2013

9.

9.

- Tom? Bill? Co się dzieje?
Zapytała z pewnością nie wierząc własnym oczom. Jej wzrok błądził ode mnie do Toma. Dziewczyna była kompletnie zdezorientowana, a ja nie wiedziałem jak mam jej to wytłumaczyć. Przecież sam większości z tego co się tu stało nie rozumiałem.
Tom zaśmiał się kpiąco.
- No co Amy, zdziwiona?
- Jak nas znalazłeś?
Zapytała od razu zachowując w przeciwieństwie do mnie absolutny spokój. Podziwiałem ją za to, że była taka silna mimo, że była kobietą. Niejeden facet mógłby jej tego pozazdrościć.
Zerknąłem na twarz Toma. Jego pewien siebie i zdecydowany wyraz twarzy mnie przerażał, wiedziałem, że taka postawa z jego strony nie wróży niczego dobrego.
- Zamontowałem Billowi GPS-a w dupie...
Odpowiedział jej, a następnie się zaśmiał.
W pierwszej chwili odruchowo złapałem się za tyłek zanim zorientowałem się, że to żart.
- Zabawne.
Mruknęła Amanda i splotła ręce na klatce piersiowej.
- Pytam poważnie.
Drążyła dalej.
- To raczej nie powinno Cię obchodzić suko.
Mówiąc to Tom podniósł się i wstał z łóżka. Trącił językiem kolczyk w wardze wyraźnie nad czymś sie zastanawiając.
- Nie możesz nam dać świętego spokoju? Zniszczyłeś nam życie, uwolniliśmy się od Ciebie, a ty nie chcesz dać za wygraną....odpuść Tom....
Dziewczyna zdawała się już prosić, niestety Tom był niewzruszony. Wiedziałem, że problem leży we mnie, więc postanowiłem walczyć chociaż o wolność Amandy.
- Tom, proszę pozwól jej odejść...
Wyszeptałem łamiącym się głosem i spojrzałem zaszklonym wzrokiem w jego czekoladowe tęczówki.
- W porządku, jesteś wolna.
Zwrócił się do dziewczyny po chwili milczenia.
- A Bill?
Oczywiście mogłem się tego spodziewać, że dziewczyna zamiast cieszyć się z odzyskanej wolności będzie sie interesować moim losem.
- Bill zostaje ze mną.
Podsumował krótko Tom.
- Dlaczego?
Amanda męczyła ten temat dalej, a ja modliłem się w myślach żeby zabrała swoje rzeczy i wyszła stąd zanim Tom się rozmyśli.
- Amy... proszę zostaw to.... po prostu... idź już...
Wyszeptałem i po moich policzkach wbrew mojej woli popłynęły przezroczyste łzy.
Dziewczyna pokręciła energicznie głową.
- Nigdy. Nie zostawię Cię z nim Bill, wyjdziemy stąd razem, albo wcale....
Spojrzała z determinacją w oczy Toma.
Tom wzruszył ramionami.
- Sądzę, że raczej ta druga wersja będzie miała miejsce...
Zakpił sobie śmiejąc się przy tym.
- Posłuchaj mnie zdziro bo nie wiem czy mówię nie wyraźnie czy Bozia pożałowała Ci inteligencji do zrozumienia tego co mówię. Bill jest moją własnością, nigdy, powtarzam NIGDY nie będzie wolny. Dałem Ci szansę na wolność, ale jeśli z niej nie skorzystasz nie myśl, że się tym przejmę. Jeśli staniesz mi na drodze, zabije Cię.
Powiedział stanowczo, a mnie przeszły ciarki po plecach.
- Amanda, uciekaj stąd! Błagam!
Nerwy puściły, tego było dla mnie za wiele. Przez te kilka dni wydarzyło się tak dużo, wszystko wywróciło się do góry nogami, nie byłem w stanie tego ogarnąć, mimo, że powoli gdzieś wewnątrz zaczynałem godzić się z tym, że tak wygląda moje życie, nigdy nie będzie już inaczej, a ja zawsze będę zależny od `kogoś`. Moje uczucia w stosunku do Toma kłóciły się ze sobą coraz bardziej. Nie wiedziałem jaka siła sprawia, że mimo wszystko kocham go i zależy mi na nim, ale uczucia miłości i nienawiści w stosunku do niego mieszały się tak często, że sam już chwilami nie wiedziałem czy mogę ufać temu co czułem w środku.
Amanda była uparta i  nie słuchała nawet tego co do niej mówiłem. Byłem w stanie zrozumieć, że wpakowaliśmy się w to razem, jest moją przyjaciółką, a przyjaciele nigdy nie zostawiają siebie w takiej sytuacji. Tylko dlaczego ona nie mogła zrozumieć mnie? Przecież błagam ją, żeby odpuściła. Jeśli Tom ją zabije w niczym mi to nie pomoże, a jedynie zaszkodzi.
- Amy... poradzę sobie, nic nie wskórasz... proszę Cię uratuj chociaż siebie... Tom mnie nie skrzywdzi...
Ostatnie powiedziałem niepewnym głosem patrząc smutnym wzrokiem w oczy Toma. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że w tamtym momencie prawdopodobnie mijałem się z prawdą, ale nie chciałem, żeby dziewczyna o tym wiedziała.
- Dobrze Bill.
Odpowiedziała po chwili zastanowienia.
- Ale nie zostawię tego tak, jeszcze Cie od niego uwolnię, zobaczysz...
Zmierzyła surowym wzrokiem Toma po czym podeszła do swojej torby i zaczęła pakować do niej swoje rzeczy. Kiedy była gotowa podeszła do mnie i z łzami w oczach mocno przytuliła.
- Czekaj na mnie Bill, przysięgam, że Cię odnajdę i skończymy z Tomem raz na zawsze.
Wyszeptała, na koniec pocałowała mnie w usta i wyszła.
Siedziałem przez moment otumaniony nie rozumiejąc dlaczego posunęła się do takiego pocałunku, czyżbym nie był dla niej tylko przyjacielem? Miałem wielką nadzieję, że moje przypuszczenie jest błędne bo tego chyba bym nie zniósł.
- Ogarnij się, za pół godziny wyjeżdżamy.
Powiedział oschłym głosem Tom i w ślad za Amandą opuścił pokój.
Nie wytrzymując tego wszystkiego emocjonalnie rozpłakałem się jak dziecko. Łzy leciały, jedna za drugą po moich policzkach, kiedy się myłem, ubierałem, pakowałem... Nie potrafiłem tego opanować. Uchodził ze mnie cały ból który męczył mnie gdzieś tam w środku. Wtedy w pokoju pojawił się Tom. Spojrzał na mnie i od razu ciężko westchnął.
- Przestań. Po cholerę się tak mażesz.
Mruknął.
- To w niczym nie pomoże, musisz być silny, rozumiesz? Inaczej tego nie przetrwasz.
Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami i wielkim niezrozumieniem na twarzy.
O czym on mówił? Co takiego miałem przetrwać? To co ze mną wyprawiał? Czy to znaczy, że to kiedyś będzie miało koniec?
- Chodź...
Szepnął i wziął moją torbę.
Opuściliśmy hotel, a przed nim stał samochód Toma. Z obrażoną miną usiadłem na miejscu pasażera. Tom zapakował moją torbę do bagażnika i usiadł za kierownicą. Zanim ruszył spojrzał na mnie.
- Bill naprawdę nie masz czego tak przeżywać. Będziesz musiał uprawiać ze mną często sex, to fakt, ale poza tym nie będzie Ci się działa krzywda. Ba, powinieneś być szczęśliwy bo w gruncie rzeczy czeka Cię to o czym zawsze marzyłeś. Nigdy więcej nie będziesz musiał obsługiwać klientów, będziesz miał mnie tylko dla siebie, nie będę Cię nigdzie przetrzymywał. Jedyne czego będę od Ciebie oczekiwał to posłuszeństwo.
Patrzyłem na niego wyraźnie poddenerwowany. Miałem dość tego, że ktoś rządzi moim życiem i jeszcze robi mi łaskę, że będę mógł żyć jak normalni ludzie.
- Daruj sobie...
Prychnąłem i odwróciłem twarz w kierunku szyby. Tom nic na to nie odpowiedział i ruszył. Nie mieliśmy chyba zbyt długiej trasy do pokonania, ale nic mnie w tym momencie nie obchodziło. Wlepiałem zawzięcie wzrok w szybę obserwując mijane obiekty, ludzi...
Niespodziewanie Tom zatrzymał samochód na poboczu przy jakimś lasku. Już miałem pytać czy to są te jego 'obrzeża LA' ale nie zdążyłem nawet otworzyć ust bo natychmiast usłyszałem jego surowy głos.
- Wysiadaj....
Tak też zrobiłem. Wysiadłem z samochodu i spojrzałem na niego z pytaniem wypisanym na twarzy.
- Nie to nie tutaj...
Odpowiedział mi z pewnością wcześniej poznając moje uczucia. W tym momencie uśmiechnął się w dość dziwny sposób i spojrzał na moje krocze co wywołało u mnie to, że z ciekawości sam na nie spojrzałem.
- Gacie w dół...
Zdążyłem usłyszeć tylko tyle i natychmiast zostałem pchnięty na maskę i od razu mocno do niej przyciśnięty.
Nie mogłem widzieć tego co działo się za mną bo silna ręka Toma nie pozwoliła mi nawet przekręcić głowy choć trochę w żadnym kierunku. Nawet przez materiał jego i moich spodni mogłem wyczuć jego nieźle nabrzmiałego penisa.
- Tom, co ty robisz...
Mruknąłem niezadowolony zaczynając się wiercić. Sex na masce samochodu w dodatku w lesie nie był w tym momencie szczytem moich marzeń.
- Od dawna miałem na to ochotę...
Sapnął mi do ucha i od razu mogłem poczuć jak wolną ręką rozpina moje spodnie.
Westchnąłem zrezygnowany i przylgnąłem całym ciałem do maski. Nie pozostało mi w tym momencie nic innego jak rozluźnić się w pełni żeby nie czuć bólu i też wyciągnąć z tego jakąś przyjemność. Próby sprzeciwu, a nawet prośby nic by tu nie dały.
Już po chwili byłem kompletnie nagi od pasa w dół, Tom również bo nie musiałem długo czekać żeby poczuć jak sie o nie ociera. Westchnąłem. Skłamałbym gdybym powiedział, że to nie było przyjemne. Do tego działało cholernie podniecająco. Rozsunąłem szerzej nogi żeby łatwiej mu było przedostać się pomiędzy moje pośladki.
- Rżnij mnie już Tom, błagam...
Wyszeptałem nie mogąc znieść narastającego z każdą chwilą podniecenia.
Tego Tomowi powtarzać nie musiałem, szybko poczułem jak jego penis się we mnie wdziera. Westchnąłem z przyjemności.
- Mmm tak...
Wymruczałem. Mój penis też domagał się odrobiny uwagi, ale nie wiedziałem czy prośba cokolwiek tu pomoże, mimo tego zaryzykowałem.
- Tom zwal mi proszę....
Wyszeptałem. Ku mojemu zdziwieniu mój alfons chwycił mojego penisa i zaczął go energicznie pocierać dłonią równocześnie zaczynając mnie pierdolić w tym samym tempie. Moje uda zaczęły się rytmicznie obijać o samochód, ale nie miało to w tamtej chwili znaczenia. Zawsze w chwilach wspólnej przyjemności potrafiłem wszystko wybaczyć Tomowi i być może to mnie w tym wszystkim najbardziej denerwowało. Chciałbym móc go zwyczajnie nienawidzić.
Tom z każdą chwilą podkręcał tempo, a ja czułem większą rozkosz.
- Oh.. tak...tak!!
Nie kontrolowałem dźwięków jakie z siebie wydawałem jęczałem, krzyczałem, a nawet mruczałem. Tom nie był gorszy bo co chwila słyszałem jego pomruki zadowolenia.
Ten sex z pewnością można było zaliczyć do tych szybkich. Już po chwili oboje przeżywaliśmy chwilę najwyższego uniesienia dochodząc praktycznie równocześnie. Przez moment staliśmy w bezruchu. W końcu kiedy poczułem, że uścisk Toma trochę sie rozluźnił odepchnąłem go i zacząłem się pospiesznie ubierać.
- Mam pełno spermy w tyłku...
Mruknąłem z wyrzutem i szybko wsiadłem do samochodu, chcąc jak najszybciej wziąć prysznic.

niedziela, 7 kwietnia 2013

8.

8.

- Będę Tom, ale ukarz mnie już błagam....
Wyjęczałem. Pragnąłem żeby jego wielki penis wdarł się już do mojego wnętrza.
- Powoli...
Szepnął i puścił mnie odsuwając się, a ja spojrzałem na niego zawiedziony.  Co on znowu kombinował?
Wyszedł z łazienki, a po chwili wrócił niosąc w ręku dildo, tak ogromne jak jego penis co najmniej dwa razy wzięty. Podał mi je, a ja nie bardzo wiedziałem co mam z tym zrobić.
Stałem i po prostu patrzyłem marszcząc przy tym czoło. Widać to był element zabawy Toma bo już po chwili poczułem mocne uderzenie jego ręki na swoim pośladku.  Od razu niemiłosiernie mnie zapiekł.
- Do łóżka, jak zaraz tam przyjdę masz mieć to dildo całe w dupie, jak zastanę co innego to sam Ci je wsadzę, ale wtedy pożałujesz....
No chyba go pogięło, przecież za cholerę się nie zmieści, nie ma takiej możliwości. Znowu zrobił się dla mnie strasznie nieprzyjemny. Eh widocznie sex tak na niego działa, ale z drugiej strony, skoro to kara... lepsza taka niż śmierć.
Westchnąłem i poszedłem do pokoju, położyłem się na łóżku i nieudolnie próbowałem wcisnąć sobie to dildo w tyłek. Próbowałem to zrobić pod każdym kontem, zmieniać pozycje, wszystko na nic. Byłem za ciasny, nie chciało wejść i tyle. Trochę się teraz bałem tego co będzie jak Tom zacznie mi je na siłę wciskać. Chyba mnie rozerwie. Powinien liczyć sie z tym, że ja nie mam takich tajemniczych właściwości jak on i nie zregeneruje się w 5 sekund.
- Tom...
Zawołałem cicho. Nie czekałem długo bo brat od razu się pojawił.
- Nie chcę wejść.... nic nie poradzę.... jestem za ciasny.... proszę, nie wpychaj mi na siłę...
Szepnąłem patrząc mu w oczy.
Tom westchnął.
- Dobra wiem, że próbowałeś, ale jednak kara to kara. Ma Cię boleć bo inaczej nie zapamiętasz, że nie masz prawa być mi nie posłuszny.
W tym momencie przypomniałem sobie cały burdel. Pewnie znowu chce mnie tam zabrać i dlatego ciągle gada o tym posłuszeństwie.
- Chcesz mnie znowu zabrać do burdelu, tak?
Zapytałem ze smutkiem, podnosząc się.
- Jak to jest, że jesteś moim bratem, kochasz mnie, a krzywdzisz?
Próbowałem to wszystko zrozumieć, jednak nie potrafiłem.
- Nie, do burdelu już nie wrócisz. Na obrzeżach LA mam wille, będziemy tam teraz razem mieszkać.
- A co z burdelem? Zostawisz go tak bez opieki? Ha, pewnie będę obsługiwał klientów w tej willi, zgadza się?
Zaśmiałem się kpiąco.
- W burdelu już króluje godny mnie zastępca.
Tom usiadł na brzegu łóżka.
- Nie braciszku, od dzisiaj jesteś moją prywatną dziwką, tylko dla moich prywatnych zachcianek... Jeśli dasz dupy komuś innemu, skończysz marnie. Dlatego zwracam Ci wielką uwagę na posłuszeństwo w stosunku do mojej osoby.
Wyjaśnił.
Patrzyłem na niego przez moment próbując cokolwiek zrozumieć. Porzucił burdel i chce mieszkać ze mną w jakiejś willi po to żeby pieprzyć mnie wtedy kiedy mu się zachce? Boże, o co tu chodzi... czym on w ogóle jest? I jeśli tak jak twierdzi jest moim bratem, to dlaczego ja nie jestem tym czym on...
Tom spojrzał mi głęboko w oczy.
- Boisz się Bill.... wyjaśnij mi czego....
- C-ciebie...
Zająknąłem się. Przerażało mnie to, że wiedział co czuje, patrzył na mnie tak dziwnie.... Kiedyś nie zwracałem na to większej uwagi, ale teraz przechodzą mnie ciarki.
W moich oczach pojawiły się łzy. Pociągnąłem nosem, żeby się nie rozpłakać i wyszedłem z łóżka stając po przeciwnej jego stronie.
- Tom... ja chcę.... ja muszę... wiedzieć czym ty jesteś.... czemu do cholery znasz moje uczucia?!
Spanikowałem.
- Uspokój się Bill.
Tom zrobił się śmiertelnie poważny, na co ja zareagowałem jeszcze większą paniką.
- Nie poznasz tej tajemnicy, nie możesz się dowiedzieć co sprawia, że nie jestem normalny tak jak ty.... nie możesz, rozumiesz? Jeśli kiedyś jakimś cudem się tego dowiesz będę musiał Cię zabić. Bez względu na to, że jesteś moim bratem i na swój sposób Cię kocham....
Pokręcił głową i wyciągnął do mnie rękę za którą nie wiem czemu od razu złapałem i usiadłem na przeciwnym boku łóżka.
- Co do tego, że znam twoje uczucia.... ty moje też znasz. To nasze bliźniacze połączenie.
Delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-  Musisz się tylko skupić. Spójrz na mnie i zajrzyj w głąb swojego serca....
Patrzyłem na niego jak zaczarowany. Miał rację, od razu miałem przeczucie....
- J-jest Ci przykro?
Zapytałem nieśmiało. Tom w odpowiedzi pokiwał tylko głową.
- Dlaczego?
Spojrzałem na niego zupełnie go nie rozumiejąc. Przed momentem chciał mi zadać ogromny ból... ma wyrzuty sumienia? Ale mimo to mnie krzywdzi... dlaczego? Nie rozumiem.
- Tom. Ja muszę wiedzieć. Ty cierpisz kiedy mnie krzywdzisz bo czujesz to co ja.... ale mimo tego robisz to nadal...
- Bill mówiłem Ci, że nie możesz wiedzieć wszystkiego. Jesteś dla mnie dziwką, po prostu. Kiedyś wydarzyło się coś co przesądziło o naszym losie.  Kocham Cię i czuje jak bardzo Ty mnie kochasz, ale pogódź się z tym, że muszę Cię tak traktować, jak szmatę... wyjątkową, ale jednak szmatę... Żyjesz tylko po to żeby zaspokajać moje potrzeby... Dlatego proszę Cię, masz mi być posłuszny. Nawet jeśli czasem bardzo Cię ranię...
Westchnął i puścił moją rękę, a następnie wziął do ręki dildo.
- Przykro mi Bill... muszę... muszę sprawić Ci ból...
Szepnął.
- Klęknij na łóżku i dobrze się wypnij...
Dodał. Widziałem smutek w jego oczach. Nadal nie rozumiałem co każe mu mnie krzywdzić, ale już nic nie chciałem mówić po prostu wszedłem na łóżko i klęknąłem wypinając się najbardziej jak potrafiłem. Modliłem się żeby ten wibrator jakoś we mnie wszedł. Tom splunął najpierw na swoje palce i zaczął masować moje wejście. Zrobiło mi się przyjemnie i trochę się przy tym rozluźniłem. Jego palce po kolei wdzierały się do mojego wnętrza, a mi wyrywały się pojedyncze jęki przyjemności. Niestety nie trwało to długo bo w pewnym momencie Tom zabrał rękę i poczułem jak przykłada zimne dildo do mojej dziurki. Momentalnie się spiąłem w obawie przed bólem który miał zaraz nastąpić i zacisnąłem zęby.
- Bill rozluźnij się...
Szepnął Tom i zaczął powoli wpychać we mnie to dildo. Wchodziło wolno, a ja dosłownie wyłem z bólu, czułem jakby mnie rozrywał.
- Ahh Tom błagam wystarczy...
Wyjęczałem nie kontrolując już nawet łez które ciurkiem spływały po moich policzkach.
- Nie mogę.
Odpowiedział i wsuwał je dalej.
- Proszę.... aaa.... rozerwiesz mnie... to tak bardzo boli...
Ostatnie słowa wyszeptałem zaciskając zęby jeszcze bardziej. Zabiłbym własnymi rekami tego kto wymyślił żeby produkować wibratory tej wielkości. Po co? Żeby katować ludzi?
W pewnym momencie przestał. To chyba znaczyło, że weszło do końca. Podniosłem się na drżących rękach i odwróciłem głowę do tyłu. Nie myliłem się. Jeśli on ma zamiar teraz wypieprzyć mnie tym wibratorem, to chcę umrzeć. Nie wytrzymam tego.....
Po chwili znowu zawyłem z bólu, Tom zaczął je wyciągać z mojego tyłka. To zadawało mi wcale nie mniejszy ból. Dopiero po dłuższej chwili było już po wszystkim. Wyjął je całkowicie, a ja czułem ogromny pulsujący ból w całym odbycie. Opadłem na łóżko, nie miałem siły już klęczeć.  W tej chwili poczułem jak Tom głaska moje wejście.
- Już po wszystkim skarbie...
Szepnął.
- Byłeś dzielny, ale teraz musisz jeszcze przyjąć mnie.
Odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem smutnym wzrokiem w jego oczy.
- Tom nie dam już rady...
Wyszeptałem łamiącym się głosem.
W normalnych okolicznościach sex z Tomem to dla mnie sama przyjemność pod każdym względem, ale teraz kiedy byłem cały obolały nie wyobrażałem sobie żeby jeszcze on mnie wyruchał. Jego penis swoją drogą też był sporych rozmiarów, a poza tym Tom nie należał do tych którzy są zwolennikami delikatnego i namiętnego sexu. Kochał ten szybki i ostry, a ja się do tego i do każdego innego z resztą w tej chwili zupełnie nie nadawałem.
- Bill dasz radę, musisz.... postaram się delikatnie...
Wyszeptał. Ale ja nawet nie miałem siły unieść tyłka do góry żeby mógł mi wsadzić. Chyba to wyczuł bo sam przekręcił mnie na plecy. Rozsunął moje nogi na boki i położył się między nie. Zaczął delikatnie muskać moje usta i poruszać się symulując stosunek, ale nie wchodził we mnie, a jedynie ocierał się w tym rytmie swoim penisem o mojego. W życiu nie był dla mnie aż tak delikatny. Musiałem przyznać, że trochę mi to pomogło. Ból tyłka ustawał, a ja czułem się podniecony, a mój penis był w pełni gotowy do zabawy.
- Tom wejdź we mnie....
Szepnąłem w końcu zachrypniętym głosem. Teraz naprawdę tego pragnąłem. Tom uniósł trochę w górę moją pupę i powoli we mnie wszedł. Pojękiwałem przy tym cichutko bo ból po części powrócił, ale pocałunki jakie Tom teraz składał na moich ustach były mi w stanie wszystko wynagrodzić. Po chwili kiedy zaczął się we mnie delikatnie poruszać zacząłem oddawać mu pocałunek i pogłębiać go. Mój język bawił się z jego w bardzo niegrzeczny sposób sprawiając mi tym nieopisaną przyjemność. Jego ruchy stały się pewniejsze co teraz już zupełnie mi się przeszkadzało. Odczuwałem tylko przyjemność i ogromne podniecenie, a ból ustał całkowicie.
- Mmm... ahh... Tom...mocniej...
Jęczałem i mruczałem do jego ust. On odpowiadał mi jękami trochę ciższymi od moich. Natomiast od razu po mojej prośbie jego ruchy stały się pewniejsze. Wchodził do samego końca i znacznie szybciej.
Spuściłem się jako pierwszy na jego brzuch nie wytrzymując już z rozkoszy. On chwilę po mnie wypełnił moje wnętrze swoim ciepłym nasieniem. Odpadł na mnie od razu i czułem tylko na swoim uchu jego ciepły i znacznie przyspieszony oddech.
Objąłem go i przytuliłem się. To dziwne, ale w tamtym momencie czułem się po prostu szczęśliwy. To był właśnie Tom którego poznałem i w którym się zakochałem. Delikatny i troskliwy. Tak bardzo chciałbym żeby taki już pozostał, chociaż wiem, że o tym mogę tylko pomarzyć.
- Kocham Cię Tom.
Wyszeptałem w przypływie emocji i pogłaskałem dłonią jego czarne warkoczyki.
Tom słysząc to westchnął i wyjął ze mnie swojego członka, zaraz potem kładąc się obok. Od razu spojrzałem na jego twarz.
- Tom... co będzie z Amandą?
Zapytałem nieśmiało bo właśnie uświadomiłem sobie, że ona może się tu w każdej chwili pojawić.
Tom zmarszczył brwi patrząc na mnie. Zanim zdążył coś odpowiedzieć drzwi do pokoju się otworzyły i jak na zawołanie stanęła w nich Amanda.
Wryło ją w ziemię kiedy zobaczyła mnie z Tomem nagich w łóżku. Stała jak zahipnotyzowana i bez słowa patrzyła na nas.

czwartek, 28 marca 2013

7.

7.

Nie minęło wiele czasu, a ja już wracałem do pokoju ze łzami w oczach. To czego dowiedziałem od Susie sprawiło, że czułem jeszcze większą niepewność i strach. Dziewczyna stwierdziła, że mój pokój jest kompletnie pusty, nie ma w nim śladów po zabawkach który użyłem do mojego planu, ani też nawet śladów krwi... Twierdziła też, że nikt od dłuższego czasu już Toma nie widział. Dopytywała mnie przy okazji o co tak naprawdę chodzi, ale kiedy jej wyjaśniłem przeraziła się. Podobnie jak Tom stwierdziła, że po czymś takim nie ujdę z życiem. Coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że ma rację. Nie mam już szans na spokojne życie. Tom znajdzie mnie wszędzie. Nie będzie miejsca w którym będę mógł czuć się bezpiecznie, a nawet jeśli sądzę, że gdzieś mnie nie znajdzie bardzo się na tym przejadę. Jednak dodatkowo bardzo dręczyło mnie co innego. Co tam się w ogóle stało? Tom jest wszechmogący? Jakim cudem się uwolnił skoro nikt z burdelu nie widział go od dawna i nie miał pojęcia o tym co zaszło?
Miałem ciary na całym ciele, chciałem żeby Amanda już była przy mnie. Najzwyczajniej w świecie się bałem, nie mogłem tego wszystkiego ułożyć w głowie, nie radziłem sobie już. Ostatnio za dużo się wydarzyło. Z tą myślą stanąłem przed drzwiami naszego pokoju hotelowego. Wsadziłem kluczyk do zamka, ale kiedy chciałem przekręcić okazało się, że są już otwarte. Zmarszczyłem czoło. Amanda? Wróciła tak wcześnie? Ale przecież dopiero co wyszła.... Trochę mi się to nie zgadzało, ale miałem jakieś wewnętrzne przekonanie, że to ona bo w końcu tylko ona miała możliwość wejścia tu. Wszedłem powoli do środka. Dopiero kiedy stanąłem w drzwiach uświadomiłem sobie, że przecież nie mijałem się z nią na dole to niemożliwe żeby wróciła. Niestety było już za późno. To co zobaczyłem przed sobą.... eh chciałem wrzeszczeć, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk, rozchyliłem jedynie usta. Chciałem uciekać, wszystko na nic. Moje ciało było jak sparaliżowane, nie potrafiłem wykonać nawet jednego głupiego kroku w tył. Stałem i wpatrywałem się w moje łóżko. W życiu nie czułem takiego przerażenia, nigdy.
- Jak tam kochanie? Świetnie się bawiłeś prawda?
Kiedy to usłyszałem moje usta zadrżały, a z oczu wypłynęły dwie przezroczyste łzy.
- Ostrzegałem. Chyba nie wszystko dobrze przemyślałeś. Oh, bo stąd niby miałeś wiedzieć, że twój alfons nie jest człowiekiem?
Zaśmiał się. To był Tom. Boże, c-co... jak on w ogóle..., błagam niech to będzie jakiś zły sen. O czym on do mnie mówi. Rzeczywiście nie wyglądał jakby cokolwiek go bolało, był w świetnym humorze.... ale jak to nie jest człowiekiem, przecież to nie możliwe duchy nie istnieją. To by wszystko wyjaśniło, to, że sam się uwolnił, znalazł się tu tak szybko, w świetnej kondycji... Chociaż nie, gdyby nie był człowiekiem nie pozwoliłby mi się zgwałcić i uwolnił by się od razu. Wkręca mnie, nie pozwolę na to, muszę uciekać. Złapałem za klamkę drzwi które przed momentem sie za mną zatrzasnęły, szarpałem dłuższą chwilę. Do cholery jasnej, nie zamykałem ich na klucz więc jakim cudem nie da się ich otworzyć?
Tom w tym czasie nawet nie drgnął, leżąc na łóżku z uśmiechem obserwował moją walkę z klamką.
- Nie trudź się kotku, to i tak nic nie pomoże....
Zaśmiał się i wstał z łóżka. Podszedł do mnie tak blisko, że przyparł mnie plecami do drzwi. Pogładził dłonią mój policzek, patrząc w moje oczy.
- Zaimponowałeś mi chłopcze. Słabe i drobne ciałko, ale ogromna siła wewnętrzna. Nikt się na to nie zdobył, poza tobą Bill.
- T-tom...
Wyszeptałem zupełnie otumaniony. Odczuwałem chyba wszystkie możliwe uczucia na raz. W głowie miałem zupełny mętlik, nic nie składało się do kupy.
- C-czym ty jesteś? O-o c-co tu chodzi? Z-zab-bijesz mnie?
Jąkałem się okropnie. On tylko patrzył nadal w moje oczy. Z uśmiechem tak delikatnym, jakiego jeszcze nigdy nie widziałem na jego twarzy, jedynie jego oczy były takie jak zawsze, te same czekoladowe tęczówki z których bił delikatny blask.
Odgarnął mi grzywkę z oczu i westchnął.
- Kochasz mnie i nienawidzisz. Jesteś zagubiony w swoich uczuciach. Wiem wszystko o tobie i o tym co sprawia, że nie możesz żyć bez myśli o mnie. Ja też Cię kocham i  nie zabiję Cie nigdy braciszku...
Słysząc jego ostatnie słowa cały świat zawalił mi się za głowę. O co tu do cholery... kurwa no. O co chodzi? Jaki braciszku? Boże to chyba jakiś sen...  Tom moim bratem, przecież ja z nim .... robiłem najbardziej zboczone rzeczy świata! Skoro od dawna o tym wiedział dlaczego na to pozwolił!? Dlaczego zamknął mnie w burdelu!? Kurwa dlaczego? Z tych wszystkich emocji i wrażeń zachwiałem się i świat przed oczami mi zawirował, czułem jak lecę w dół, ale ktoś mnie łapie. Później była tylko ciemność i wymarzony błogi spokój. Otworzyłem oczy. Leżałem w szlafroku na łóżku. Był nowy dzień? Chyba tak. Rozejrzałem się dookoła siebie. Odetchnąłem z ulgą. Więc to wszystko było tylko złym snem... o tak dzięki Ci Boże.... Czułem jak wielki kamień spada z mojego serca.  Niestety nie na długo było mi dane zaznać spokoju, kiedy podniosłem się i poszedłem do łazienki usłyszałem, że ktoś jest pod prysznicem. Kontury które zarysowywały się na ściance odebrały mi nadzieje, że to Amanda. Ewidentnie był to mężczyzna. Skrzywiłem się strasznie. Wszystko prysnęło jak bańka mydlana. To nie był sen? Nie ... dlaczego. Oparłem się dłońmi o umywalkę i ciężko wzdychając przyglądałem się mojemu żałosnemu odbiciu w lustrze. Musiałem wziąć się w garść. Nie miałem pojęcia co tu się dzieje, ale koniec z paniką, nauczę się z tym żyć.
- Tom wychodź chcę zrobić siku!
Krzyknąłem bo nie dało się ukryć, że chciało mi się, a nie miałem zamiaru oddawać moczu w momencie kiedy w tej samej łazience znajduje się mój rzekomy "brat". Woda ucichła i drzwiczki kabiny się otworzyły. Zobaczyłem nagiego Toma, do tego wszystkiego po jego ciele spływały krople wody. Kolana się aż pode mną ugięły, a mój członek natychmiast zareagował. Co się ze mną dzieje.... to mój brat... czy on musi być taki seksowny.  Tom spojrzał na mnie.
- Wspominałem już braciszku, że znam każde Twoje uczucie?
Uniósł brew i uśmiechnął się, a moje policzki zapłonęły.
- Nie wstydź się, możesz wziąć go do ust, nie obrażę się....
Spojrzałem na niego przerażony. Wszystko odgadł. Wiedział na co mam ochotę.
- Przestań, jesteśmy braćmi, jak w ogóle możesz... jak mogłeś skoro od początku wiedziałeś? Przecież pierdoliliśmy się w każdy możliwy sposób, wyjaśnij mi jak mogłeś to robić z bratem?!
Podniosłem głos nie mogąc wytrzymać, nie ogarniałem zupełnie nic. Czułem się jakbym grał w jakimś kiepskim filmie.
Tom roześmiał się i pokręcił głową.
- Nie wiesz najlepszego, Bill. Jesteśmy bliźniakami.
Powiedział jakby z satysfakcją, a ja czułem, że znowu kreci mi się w głowie.
- To zupełnie nic by nie dało. Nie powstrzymuj tego, nie warto. Oboje pragniemy swoich ciał, bliskości... nic tego nie zatrzyma, pogódź się z tym.
Mówił tak spokojnie, wcale go to nie ruszało. Ja musiałem to wszystko sobie ułożyć. Potrzebowałem czasu żeby zrozumieć.
Pokręciłem głową.
- Dobra wyjdź, muszę siku...
Upomniałem go, ale na jego twarzy zagościł zboczony uśmiech, szczerze mówiąc takiego jeszcze nie znałem.
- Lej przy mnie.
Zmarszczyłem brwi.
- Co? Nie ma mowy.
- Bill albo lejesz w mojej obecności, albo wcale.
Postawił mi warunek, a ja uniosłem obie brwi do góry. Zupełnie mi się to nie uśmiechało, ale wiedziałem, że nie odpuści, a mój pęcherz już nie wytrzymywał. Podszedłem do muszli klozetowej i podniosłem deskę. Rozwiązałem swój szlafrok i niepewnie czując na sobie wzrok Toma nakierowałem właściwie penisa. Zacząłem sikać, ale nie było mi dane zrobić tego w spokoju. Nie mam nawet pojęcia kiedy Tom znalazł się za mną. Zdjął mi całkowicie szlafrok i przyciągnął mój tyłek do swojego krocza. Czułem jego już delikatnie nabrzmiałego penisa między swoimi pośladkami. Jak mogłem się w takiej sytuacji w spokoju załatwić?
Tom zaczął całować moją szyję i w pewnym momencie złapał mojego penisa. Odepchnął moje ręce i sam teraz go trzymał.
- Sikaj braciszku, bardzo ładnie...
Szepnął mi do ucha. Kiedy skończyłem zaczął stymulować moją męskość, chciałem stamtąd uciec, ale nie potrafiłem się mu oprzeć.
- Wiesz, to co zrobiłeś dwa dni temu było bardzo niegrzeczne. Jako, że jestem od Ciebie 10 minut starszy powinienem wymierzyć Ci karę. W tym momencie złapał wolną ręką za moje włosy i szarpnął mocno do tyłu.
Odchyliłem przez to głowę na jego ramię i spojrzałem mu w oczy.
- Nie mam wątpliwości co do tego, że powinienem zerżnąć Cię bardzo ostro. Tylko czy potem będziesz już grzecznym chłopcem?
- Tak braciszku....
Wyszeptałem cicho marząc by dostać od niego tę karę.
- Pamiętaj Bill, że wiele się teraz nie zmieni, masz być mi posłuszny na każdym kroku, jestem za Ciebie odpowiedzialny.

sobota, 23 marca 2013

6.

6.

- Jeśli to zrobisz, zabije Cię!
Krzyczał na mnie dalej bezskutecznie usiłując mnie z siebie zepchnąć.
- Już to zrobiłem...
Zaśmiałem mu się w twarz.
- Twoja dziwka rozdziewiczyła Ci tyłek, no popatrz kto by pomyślał...
Kpiłem sobie z niego odczuwając niemałą satysfakcję z wyrazu jego twarzy i domyślając się jak podle musi się teraz czuć. Co z tego, że mógł mnie zabić. Mimo, że wierzyłem w to, że mu się nie uda to nie żałowałbym tego co zrobiłem nawet gdyby konsekwencją tego była powolna śmierć w męczarniach. Ktoś musiał uświadomić Tomowi jak zniszczył życie moje i wielu innych osób. Ktoś musiał sprawić żeby poczuł sie tak jak my. Widocznie tylko mnie było stać na to żeby tą sprawiedliwość wymierzyć.
Nerwowo zacisnąłem szczękę i jeszcze bardziej oparłem się rękami o brzuch Toma przechylając się do przodu i mając jego oczy w niebezpiecznie bliskiej odległości swoich.
- Myślisz, że boje się śmierci?
Zadałem mu pytanie.
- Gdyby tak było nigdy bym się na to nie zdecydował. Nie obchodzi mnie czy zadasz mi potem ból dwa razy większy niż ja Tobie teraz. Ważne, że będziesz cierpiał, że poczujesz się upokorzony, przestaniesz traktować siebie jak stu procentowego faceta, znienawidzisz swoje ciało.... Nawet nie wiesz od jak dawna marzę o tym żebyś poczuł to samo co ja...
Zmieniłem nieco ton na spokojniejszy.
- Kochałem Cię Tom, nadal Cię kocham, ale nienawiść do Ciebie jest silniejsza.... zaufałem Ci, a ty to wykorzystałeś, nigdy Ci tego nie daruje....
Tom mimo bólu jaki mu teraz sprawiałem patrzył na mnie zimnym i pełnym nienawiści spojrzeniem. Teraz już nie wytrzymałem. Złapałem jego biodra i uniosłem trochę do góry po czym zacząłem pieprzyć go bez opamiętania. Mocno, szybko i głęboko bez cienia delikatności. Nie zważałem w ogóle na jego jęki bólu. Nawet ta świadomość, że sprawiam mu teraz przeogromny ból nie była w stanie mnie zatrzymać. Wszystko się we mnie gotowało, zacząłem wbijać paznokcie w jego biodra. Przyjemność połączona z uczuciem zemsty była jak narkotyk. Odchyliłem głowę do tyłu i przymykając oczy pozwoliłem sobie na głośniejsze jęki przyjemności.  Wkrótce poczułem, że mój penis łatwiej wchodzi w Toma, jakby z większym poślizgiem.
Otworzyłem oczy i spojrzałem w tamtym kierunku. Jego tyłek zaczął krwawić. Nie powinienem się dziwić w końcu po tym jak go zjechałem to było do przewidzenia. Powróciłem do ostrego pierdolenia go. Byłem już prawie na szczycie rozkoszy więc jeszcze kilka pewnych ruchów w nim załatwiły całą sprawę. Kiedy spuściłem się w jego tyłek przez moment pozostałem bez ruchu, później z niego wyszedłem i triumfalnym uśmiechem obserwowałem jak z jego tyłka wycieka krew pomieszana z moją spermą. Mhm tak, w końcu masz za swoje Tom, zapamiętasz moją miłość do końca życia. Zabawiłbym się z nim dłużej, ale właśnie dotarło do mnie, że teraz nadeszła pora na ratowanie własnego tyłka. Szybko włożyłem na siebie ubranie wymknąłem się z pokoju, na korytarzu już czekała Amanda.
- I jak masz kasę?
Zapytałem podekscytowany całą sytuacją.
Dziewczyna z uśmiechem pokiwała głową na potwierdzenie moich słów.
- I to całkiem sporą sumkę...
Zaśmialiśmy się razem i szybko opuściliśmy klub. Nasze kroki od razu skierowaliśmy na lotnisko było dla nas jasne, że musimy opuścić Berlin i najlepiej zwiać za granicę, jak najdalej. Wybór padł na Los Angeles. Po długim męczącym locie w końcu byliśmy na miejscu. Tak naprawdę dopiero wtedy mogłem odetchnąć z ulgą. Byłem wolny, poza zasięgiem Toma. Miałem wolną wolę i mogłem robić co chciałem, gdzie chciałem. Nie musiałem już z nikim uprawiać sexu z przymusu. To było niesamowite uczucie którego od tak dawna nie doświadczyłem. Zatrzymaliśmy się w hotelu z zamiarem poszukania w tym czasie czegoś na stałe. Oczywiście wzięliśmy tylko jeden pokój - musieliśmy oszczędzać, ale na szczęście każde z nas miało swoje własne osobne łóżko.
- Niesamowite, że nam się udało...
Westchnąłem opadając na łóżko hotelowe.
- Wiesz Bill nie żałuje, że dałam Ci się na to namówić bo ten pomysł był genialny..... ale cały czas czuje jakiś niepokój, co jeśli kiedyś, gdzieś przypadkowo spotkamy Toma?
Mówiąc to Amanda usiadła na brzegu mojego łóżka. Widziałem po niej, że trochę się tego wszystkiego boi, jednak ja nie podzielałem jej strachu. Naprawdę nie sądziłem, że Tom będzie nas szukał akurat w LA. Nie ma tyle pieniędzy, żeby przeszukać cały świat w poszukiwaniu dwóch dziwek bo przecież nie miał pojęcia gdzie się znajdujemy, z jego punktu widzenia mogliśmy być wszędzie.
- Amy nie martw się jestem pewien, że tutaj nigdy nas nie znajdzie....
Uśmiechnąłem się promiennie.
- Zastanawiam się kto go znajdzie i uwolni...
Szepnęła.
- Hehe kochana, nie sądzę żeby jakaś dziwka była chętna do uwolnienia go.... poza tym jeśli nawet to Tom będzie upokorzony do granic możliwości jeśli któraś z jego szmat zobaczy go w tym stanie...
Amanda uśmiechnęła się do mnie i przyznała mi rację.
- Wiesz co Bill chce dziś zaszaleć, pójdę do jakiegoś klubu, napije się, może poznam ciekawych ludzi, przydaliby nam się jacyś nowi znajomi, przyjaciele....
Jej pomysł wydawał mi się całkiem niezły, ale ja czułem się zmęczony dlatego nie poszedłem z nią. Umówiliśmy się, że w razie czego oboje będziemy pod telefonem, a poza tym Amanda obowiązkowo rano będzie w domu, gdyby tak się nie stało mogę zacząć się o nią martwić.
Wieczorem kiedy dziewczyna wyszykowała się i opuściła  nasz pokój hotelowy zostałem sam. Wziąłem długi i relaksujący prysznic. Woda powoli opłukiwała moje ciało z tych wszystkich brudów z lat spędzonych w burdelu. Czułem się jakby to było moje oczyszczenie, jakbym zaczynał wszystko, całe życie od nowa.
Nałożyłem na swoje drobne ciało cieplutki hotelowy szlafrok i powędrowałem do pokoju. Ułożyłem się na moim łóżku i dopiero teraz zacząłem odczuwać wyrzuty sumienia. Nachodziły mnie dziwne myśli. Zastanawiałem się czy Tom bardzo cierpiał, czy nadal cierpi.... a co jeśli nikt go nie odnajdzie? Umrze z głodu, pragnienia, wykrwawi się...co jeszcze... Jak mogłem być taki głupi. Przecież go kocham nie chcę jego śmierci, jak w ogóle mogłem go tak skrzywdzić, sam siebie nie poznawałem. Miałem mętlik w głowie z jednej strony byłem dumny z tego co zrobiłem, natomiast z drugiej te wszystkie domysły co może mu sie stać i jak bardzo cierpi wywoływały u mnie przerażenie. Wpadłem w końcu na pomysł, miałem numer do Susie jednej z dziwek. Wstałem i poszedłem na dół skorzystać z telefonu hotelowego. Musiałem jej powiedzieć żeby uwolniła Toma i zajęła sie nim. Chociaż tyle mogłem zrobić dla świętego spokoju.

środa, 6 marca 2013

5.

5.


Rano obudziłem się bardzo wcześnie. Wszystko się aż we mnie gotowało. Chyba pierwszy raz w życiu byłem aż tak wściekły. Chciałem wstać i iść zabić Toma gołymi rękami, ale zamiast tego wpadłem na lepszy pomysł. Chciałem go zniszczyć, chciałem żeby poczuł się nic nie warty, żeby brzydził się sam siebie. Chciałem żeby poczuł to co ja czuje. Wiedziałem, że jest jedna rzecz na którą Tom nigdy by nikomu nie pozwolił i która w jego odczuciu jako stu procentowego mężczyzny nie może mieć miejsca. Dodatkowo mogłem połączyć to z czymś bardzo dla mnie przyjemnym, a to tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że pomysł jest bezbłędny. Oczywiście musiałem dobrze to rozplanować, dograć każdy szczegół, a przede wszystkim potrzebowałem czyjejś pomocy.
Wiedziałem, że kiedy się rozjaśni Amanda wpadnie sprawdzić jak się czuje, wtedy zamierzam przedstawić jej mój pomysł i poprosić o pomoc.
Sam za ten czas ogarnąłem się i o właściwej porze siedziałem na łóżku czekając na nią. Jak się spodziewałem przyszła.
- Jak tam Czarnulku?
Zapytała z troską siadając obok mnie. Kiedy zauważyła mój uśmiech przymrużyła oczy. Najwyraźniej była zdziwiona. Wcale jej się nie dziwie bo jaki mogłem mieć powód do radości po wczorajszym? A no właśnie miałem i to bardzo wielki.
Złapałem jej dłoń i spojrzałem jej w oczy.
- Mam do Ciebie wielką prośbę.... tylko proszę Cię nie odmawiaj mi....
Dziewczyna patrzyła na mnie z uwagą czekając na to co chcę jej powiedzieć.
- Wiem jak zniszczyć Toma.
Na te słowa uśmiechnęła się i pokręciła głową. Z pewnością była pewna, że nie istnieje taka rzecz.
- Przelecę go... a właściwie zgwałcę....
Powiedziałem z powagą.
Amanda w pierwszym momencie wybuchnęła śmiechem, ale zaraz zorientowała się, że wcale nie żartuje i na jej twarz wstąpiło przerażenie.
- Bill oszalałeś? Przecież on Cię zabije jeśli to zrobisz.... Poza tym jak? Sądzisz, że dasz sobie z nim radę? Jednym ruchem powali Cię na ziemie.
- Dlatego potrzebuję twojej pomocy. Musimy załatwić to tak, żeby był bezbronny, żeby nie miał żadnej szansy wyjść z tego z nieprzeruchanym tyłkiem.
- Bill, to się nie uda. A nawet jeśli to po wszystkim zabije i Ciebie i mnie. Za coś takiego będziemy umierać w męczarniach. Zastanów się czy warto.... Wiem, że mu się to należy i, że on by nie zniósł takiego upokorzenia, ale to jednak może kosztować nas życie kochany....
Spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem. Wiedziałem, że ona też bardzo by tego chciała, ale bała się. To było zrozumiałe.
- Amy... proszę Cię....
Spojrzałem jej w oczy błagalnym spojrzeniem.
- Jakie mamy tu życie? Nic nie jest warte.... Chce żeby ten koszmar się w końcu skończył.
Amanda westchnęła i przeczesała palcami swoje długie ciemno rude włosy.
- Dobrze Bill. Zrobimy to. Teraz powiedz jaki jest plan.
Spojrzała mi w oczy.
- Zwabię Toma do mojego pokoju pod pretekstem zabawy, oczywiście erotycznej. Powiem mu, że zabawimy się w niewyżytą sunię która będzie się sama zaspokajać penisem swojego Pana. Nawiązując do tego przypnę go kajdankami do łóżka. Ty będziesz czekać na korytarzu na mojego smsa, kiedy go otrzymasz będzie to oznaczało, że Tom jest unieruchomiony i możesz działać. Pójdziesz przekopać jego gabinet i zabierzesz wszystkie pieniądze jakie tam znajdziesz. Ja w tym czasie zamknę drzwi i brutalnie go zgwałcę. Kiedy będzie po wszystkim zostawię go tak i spotkamy się na korytarzu, a potem wspólnie stamtąd zwiejemy i za pieniądze które tam znajdziesz wyjedziemy jak najdalej.
Dziewczyna pokiwała głową.
- W sumie Bill, to ma szansę powodzenia. Zanim ktoś uwolni Toma możemy być daleko stąd.
Uśmiechnęła się delikatnie.
- A widzisz... warto było mnie wysłuchać, a nie od razu zakładać, że Tom nas uśmierci.
Zachichotałem.
- Masz rację. Więc kiedy to ma nastąpić?
- Nie czekajmy. Zróbmy to już. W tej chwili.
Powiedziałem z entuzjazmem w głosie.
Amanda przyznała mi rację i wyszła już z mojego pokoju. Ja natomiast nie chcąc tracić czasu wyjąłem z szuflady moje kajdanki z czarnym futerkiem i rzuciłem je na łóżko. Poprawiłem jeszcze swoje ubranie i seksownym krokiem ruszyłem do gabinetu Toma. Musiałem się bardzo starać żeby być wiarygodnym i nie wydać swoich prawdziwych zamiarów. Delikatnie zapukałem do drzwi, na co Tom zaprosił mnie do środka.
Wszedłem i już od samego progu uśmiechnąłem się niegrzecznie obcasem zamykając drzwi.
- O Bill. Nie sądziłem, że tak szybko się tu pojawisz.
Zadrwił sobie ze mnie w nawiązaniu do wczorajszego wydarzenia. Nie dałem po sobie poznać tego jaką złość w tym momencie czułem, powtarzałem sobie, że muszę być przekonujący. Postanowiłem nie zwlekać i rozpocząć przedstawienie. Oparłem się o drzwi i jęknąłem przymykając oczka i gryząc przy tym swoją wargę.
Tom uniósł obie brwi i patrzył na mnie z uwagą.
- Boli Cię coś?
Zapytał przyglądając mi się dokładniej.
Bez słowa przejechałem ręką po swoim kroczu delikatnie je ściskając i wydając z siebie cichy pomruk.
- Moja dziurka pragnie dobrego jebania...
Szepnąłem i otworzyłem oczy. Ruszyłem w jego kierunku kręcąc tyłkiem. Kiedy podszedłem do jego fotela przekręcił się w moją stronę, a ja wykorzystałem to żeby usiąść okrakiem na jego kolanach.
Przez moment patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, do czasu kiedy Tom się odezwał.
- Sądziłem, że wczoraj została solidnie wyjebana.
- Och, Tom...
Jęknąłem.
- Tylko twój ogromny kutas jest mnie w stanie zaspokoić...
Szepnąłem mu do ucha przejeżdżając po nim językiem.
- Błagam zabaw się ze swoją sunią...
Szeptałem dalej najbardziej seksownym głosem na jaki było mnie stać.
Tom uśmiechnął się i zaczął rozpinać moje spodnie. Ha! Wiedziałem, że tekst o ogromnym kutasie definitywnie go przekona. Tom zawsze mi ulegał i niewątpliwie byłem z tego cholernie dumny. Przynajmniej w tej kwestii nie miał nade mną przewagi.
- Mmm...
Mruknąłem i zatrzymałem jego dłonie.
- Suczka przygotowała zabawki, u siebie w pokoju....
Szepnąłem.
Szybko dał się zaciągnąć do pokoju, po drodze wyjaśniłem mu jak widzę przebieg zabawy. Wiedziałem, że i to przypadnie mu do gustu. Kiedy byliśmy już w moim pokoju pchnąłem go na łóżko i pozbawiłem koszulki, wtedy przypiąłem jego dłonie kajdankami do łóżka i odetchnąłem z ulgą. Tom spojrzał na mnie nieco zdziwiony kiedy zszedłem z łóżka i złapałem za komórkę w trybie expresowym pisząc smsa.
Jednak nie chcąc wzbudzać jego dalszych podejrzeń kiedy zrobiłem to co musiałem szybko odrzuciłem ją na bok. Wskoczyłem na łóżko i zerwałem z niego dolną część garderoby, a później również i z siebie. Nastąpił moment mojej zemsty, na który czekałem tyle czasu. Zanurkowałem między nogami Toma stwarzając pozory tego, że chcę wylizać mu kutasa. Rozstawiłem jego nogi na boki, a Tom wyraźnie nie spodziewając się tego co mam zamiar zrobić zamknął oczy i wyluzowany czekał na dotyk mojego języka w tych miejscach. Widząc to ustawiłem się i nastawiłem swojego penisa na jego wejście.  Położyłem ręce na jego brzuchu opierając się o niego i szybko pchnąłem biodrami do przodu. Dla mnie było to niesamowite uczucie kiedy mój penis szybko się w nim zagłębiał, do tego Tom był tak ciasny, że chyba nie czułem nigdy większej przyjemności. On natomiast wydał z siebie przeciągły krzyk i otworzył szeroko oczy próbując się podnieść.
Spojrzał na mnie z mordem w oczach.
- Co robisz szmato?!
Krzyknął.
- Zamknij mordę i licz na moją łaskę jeśli jeszcze kiedykolwiek chcesz siedzieć!
Odwarknąłem mu. Kochałem go więc może nie czułem się zbyt komfortowo z tym, że sprawiam mu ból, ale jednak chęć zemsty była silniejsza.

niedziela, 3 marca 2013

4.

4.


Ponownie siedziałem przy barze wlepiając swój wzrok barmana. Klub już otwarty, ale.... szczerze? Mam na to wyjebane. Będę tu siedział i nie ruszę tyłka choćby na krok. Nie będę posłuszny. Niech Tom robi z tym co chce, ale dawny Bill poszedł w zapomnienie. Od dziś to ja stawiam warunki.
- A kuku...
Czyjeś dłonie zasłoniły moje oczy i przy uchu usłyszałem kobiecy głos. Nie miałem wątpliwości, że to Amanda.
- Amanda? Nie strasz, błagam....
Zaśmiałem się cicho. Dziewczyna zabrała ręce i usiała na krzesełku obok.
- Jak tam Czarnulku?
Zapytała dokładnie prześwietlając mnie swoim wzrokiem.
- Nie narzekam...
Odpowiedziałem puszczając jej oczko i wziąłem łyka alkoholu.
- Alice mówiła mi, że byłeś u Toma...
Zaczęła na co ja pokiwałem jej potwierdzająco głową.
- ii?
Patrzyła na mnie zaciekawiona.
- Nic specjalnego Am, sex jak zwykle...
Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Co Ty robisz, że on Cię za każdym razem bierze? Ostatnio żadna z dziewczyn nie chwaliła mi się żeby je obracał. Bill to wygląda zupełnie jakby on pieprzył tylko Ciebie, a to znaczy, że...
Spojrzała na mnie.
- ...może to wszystko nie jest takie beznadziejne jak Ci się wydaje, może też nie jesteś mu obojętny...
Wywróciłem oczami i pokręciłem głową.
- Kochana, wiem, że chciałabyś dla mnie jak najlepiej, ale z pewnością gdybym coś dla niego znaczył nie zniósłby faktu, że ludzie których z resztą sam każe mi obsłużyć najzwyczajniej pierdolą się ze mną.
Uśmiechnęła się pogodnie i dała mi buziaka w policzek.
- Mylisz się śliczny...
Szepnęła i odeszła.
Westchnąłem tylko i znowu śledziłem wzrokiem naszego barmana. Czyżby Amanda miała racje? To w sumie nie naturalnie, że Tom posuwa tylko mnie. Oczywiście, jestem zajebiście seksowny, ale to go chyba jednak nie usprawiedliwia. Inne dziwki też są niczego sobie. Jeżeli Tom ma do mnie choć odrobinę słabości może wykorzystam to na swoją korzyść i uda mi się w końcu stąd uciec? To wszystko jest strasznie trudne, ale to już czas. Czas na podjęcie kroków, dłużej tu nie zostanę, nie dam się dłużej szmacić. Nie jestem taki i pokaże jeszcze Tomowi, że popełnił wielki błąd.
W tym momencie ktoś popukał mnie w ramie.
- Co jest kur....wa...
Powiedziałem obracając się, ale kiedy zobaczyłem, że stoi za mną Tom jakoś odruchowo zająknąłem się.
Patrzył na mnie tajemniczym wzrokiem, a na jego twarzy malował się delikatny uśmieszek.
- Mógłbym zapytać Cię o to samo Bill. Liczysz na to, że jak przestaniesz pracować to Cię zwolnię?
Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Ostatnio za często pozwalasz sobie na takie zachowanie...
Westchnął i rozejrzał się dookoła.
- Chyba pora wyciągnąć konsekwencje...
Patrzyłem w jego oczy i przyznam szczerze, że po ostatnim zdaniu przeszły mnie ciarki, mimo, że obiecałem sobie, że od teraz jestem zimnym i twardym Billem.
- Co mm-masz na myśli?
Z trudem go o to zapytałem od razu przełykając ślinę.
Nie odpowiedział tylko zbliżył sie o baru i jednym ruchem ręki strącił z blatu wszystkie szklanki. Patrzyłem na to w osłupieniu nie wiedząc zupełnie co wyprawia.
Klasnął kilka razy w dłonie aż oczy wszystkich obecnych w klubie zwróciły sie na niego.
- Moi drodzy, a w szczególności wszyscy pracujący dla mnie, macie okazję zobaczyć i wziąć sobie to do serca. Jeśli ktoś sobie nagrabi czeka go coś podobnego. Ta oto dziwka....
Tu wskazał na mnie ręką.
- .... myślała, że będzie dyktować mi warunki, po raz kolejny odmówiła pracy. Ukarze ją tak, jak na to zasłużyła...
Moje serce biło coraz szybciej. Gdzieś w tłumie stała Amanda, spojrzałem na nią przestraszonym wzrokiem. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Tom z reguły nie krzywdził dziwek, ale też nigdy nie robił takich przedstawień, a wszystko załatwiał w swoim gabinecie.
- John daj mi nóż....
Zwrócił się do barmana. Przeraziłem się.
Chciałem uciekać, ale ze strachu nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- T-tom, cc-co ty? ... proszę nie...
Wyszeptałem patrząc na niego błagalnie. Nie mam pojęcia czemu, ale odnosiłem silne wrażenie, że zaraz poderżnie mi gardło. Nim zdążyłem się zorientować złapał za moje włosy i szarpnął tak mocno, że upadłem przed nim na kolana.
- Posłuchaj mnie suko... jesteś zdzirą i nikim więcej... dam Ci solidną nauczkę, nigdy więcej nie przyjdzie Ci do głowy żeby lekceważyć moje polecenia...
John podał mu nóż, ale on pokręcił przecząco głową i kazał mu wyjść zza baru i podejść do nas.
Po chwili John na rozkaz Toma pozbawił mnie dolnej garderoby. Świeciłem gołym tyłkiem przed całym klubem. Było mi wstyd, że nawet Amanda musi na to patrzeć. Szybko przed moimi oczami pojawił się też penis Toma. Kazał mi stanąć na czworaka jak na sukę przystało, ssać jego kutasa i pod żadnym pozorem nie przestawać bo jeśli to zrobię to potraktuje mnie nożem. Wziąłem jego kutasa do ust, był tak wielki, że wypełnił je prawie całe. Tom szarpnął moje włosy przez co byłem zmuszony przysunąć głowę do przodu i tym samym jego członek zagłębił się w moich ustach tak bardzo, że stykał się ze ścianką mojego gardła.
Bałem się więc tak jak Tom mi kazał zacząłem ssać go bardzo intensywnie i patrzeć mu z pokorą w oczy.
To jednak nie było wszystko co mój ukochany alfons dla mnie przygotował.
- Każdy może teraz wyjebać tą sukę... zupełnie za darmo, zapraszam...
Zrobiłem wielkie oczy. Uhmm nie błagam... Prosiłem w myślach. Okropnie się czułem, gorzej niż przy normalnej obsłudze klientów, teraz czułem się zupełnie nic nie warty.
Szybko znalazł się pierwszy chętny który wsadził mi swojego przyjaciela w dupę. Nie mogłem nawet wiedzieć kto mnie posuwa bo Tom tak mocno mnie trzymał, że nie byłem w stanie w żaden sposób odwrócić głowy.
W każdym razie pchał mocno i zdecydowanie, odczuwałem silną potrzebę wydawania z siebie głośnych jęków, jednak penis Toma zupełnie mi to uniemożliwiał i zacząłem się nim dławić w rezultacie czego było słychać tylko jakieś moje żałosne stęknięcia i pomruki. W końcu facet spuścił się w mój tyłek, a ja też nie wytrzymałem i wytrysnąłem prosto na podłogę. Kolejny który mnie pierdolił wymusił na moim ciele kolejny orgazm i tak było za każdym razem. W pewnym momencie przestałem liczyć ilu ich było, ciągle się to powtarzało, jeden się spuścił, drugi wchodził i od nowa. Moje ciało odmawiało już posłuszeństwa, po tylu orgazmach całe drżało, nie miałem siły ssać i traciłem równowagę. W końcu i Tom doszedł w moich ustach, z trudem przełknąłem spermę. Na szczęście wtedy uznał, że już wystarczy i puścił mnie. Kazał dziewczynom się mną zająć.
Pomogły mi dojść do pokoju. Amanda została ze mną i pomogła mi nawet się umyć. Moje wejście było tak obolałe, że naprawdę nie było to łatwe.
Kiedy zostałem zupełnie sam i leżałem w łóżku nie mogłem zasnąć. Cały się trzęsłem. Wiedziałem jedno kiedyś odegram się na Tomie. Zrobię to mimo, że nadal go kocham.

piątek, 22 lutego 2013

3.

3.

Chciałabym Ci bardzo podziękować anonimowa Gi, za każdy komentarz ;-)
Nie masz nawet pojęcia jak niesamowicie motywują do dalszego pisania.
---------------------------------------------------------------------------
Poszedłem do gabinetu Toma. Muszę przyznać, że trochę się denerwowałem. Mimo, że tak naprawdę nie miałem pewności po co mnie wzywa. Przełknąłem ślinę i nacisnąłem klamkę delikatnie popychając drzwi do przodu.
- Tak, Tom? Chciałeś mnie widzieć...
Powiedziałem cicho wchodząc głębiej.
Tom patrzył na mnie z uwagą. Nic się nie odzywał, a jego wzrok sprawiał, że przechodziły mnie ciarki.
- Usiądź.
Wskazał ręką na krzesło na którym od razu posłusznie usiadłem.
- Może wyjaśnisz mi dlaczego zrobiłeś sobie wczoraj wolne bez mojej zgody? Myślałeś, że jak obsłużyłeś klienta to dalsza praca Cię nie dotyczy?
Mówił cholernie spokojnie, do czasu.
- Kurwa mać Bill! Ile czasu już tu do chuja pracujesz?! Nie znasz zasad?!
Krzyknął.
Może to głupie, że zamiast się teraz bać zacząłem mu się przyglądać. Jedyne o czym myślałem to to, że jest strasznie seksowny kiedy się złości.
- Przepraszam Tom. Ja po prostu padłem ze zmęczenia.
Odpowiedziałem mu pewnie, bez cienia zachwiania w głosie. Co we mnie wstąpiło? Nie mam pojęcia. Chyba jakiś nagły przypływ odwagi.
- Zerżniesz mnie za karę?
Przejechałem swoim zgrabnym języczkiem po dolnej wardze i wstałem zbliżając się do niego.
Uniósł obie brwi i patrzył na mnie kompletnie zamurowany.
Chyba on też mnie nie poznawał. Usiadłem okrakiem na jego kolanach i zacząłem ocierać się tyłkiem o jego krocze cicho przy tym pomrukując. Nawet przez materiał spodni czułem jak jego wielki kutas twardnieje. Cholernie chciałem poczuć go w sobie.
Zbliżyłem wargę do jego ucha i szepnąłem.
- No już. Ukarz swoją małą nieposłuszną dziwkę, naucz ją szacunku...
Mruknąłem mu do ucha i zacząłem je lizać zostawiając na nim mokre ślady.
Tom był wielką zagadką, nigdy nie mogłem rozgryźć jego uczyć. Wydawał się być zimny i zobojętniały. Ale ja wiedziałem, że jego serce w jakimś stopniu jeszcze żyje. Chciałem tam dotrzeć i rozbudzić je swoją miłością. Tylko nie wiedziałem jeszcze jak.
- Bill, złaź...
Obudził się w końcu i mruknął niezadowolony.
Ani drgnąłem, patrzyłem z determinacją w jego oczy.
- Złaź do kurwy powiedziałem!
Podniósł w końcu głos.
Nic sobie z tego nie robiąc zbliżyłem swoje usta do jego i delikatnie musnąłem.
- Bo co?
Przejechałem dłonią po jego idealnych, czarnych warkoczykach. Czułem zapach jego perfum. W tamtym momencie go pragnąłem. Byłem strasznie napalony, chciałem rżnięcia, ostrego. Takiego jakie tylko Tom potrafił mi dać.
- Błagam, pieprz mnie z całej siły...
Wyjęczałem mu do ucha. Moje ciało aż płonęło czekając na ruch z jego strony.
Kutas Toma stał na baczność, a oczy patrzyły w moje zimnym spojrzeniem. Wiedziałem, że on walczy teraz ze sobą. Jego ciało pragnie tylko tego żeby wziąć moje drobne ciałko w obroty. Natomiast umysł każe mu zachować rozsądek. To on tu jest alfonsem, to on decyduje kiedy rżnie dziwki, nigdy odwrotnie.
Nim się zorientowałem leżałem na plecach na biurku Toma z rozłożonymi na boki nogami. Widziałem jak Tom w pośpiechu rozpinał spodnie. Nie chcąc tracić czasu sam zacząłem zrywać z siebie bluzkę, spodnie i nawet bokserki. Rozkładałem jeszcze szerzej nogi, a moje ciało aż drżało z podniecenia.
Kiedy Tom pozbył się swoich ubrań uniósł moją pupę do góry i wszedł we mnie. Krzyknąłem z rozkoszy kiedy to zrobił. Od razu wsunąłem się na jego członka tak by zagłębił się do końca w mojej dziurce i  oplotłem go nogami na biodrach, a rękami na karku. Przyciągnąłem jego usta do moich i zacząłem agresywnie i bez opamiętania całować. Wsunąłem język do jego ust i już po chwili nasze języki bawiły się ze sobą w bardzo nieprzyzwoity sposób. Pocałunek był tak mokry i niegrzeczny że po mojej brodzie zaczęła spływać strużka naszych wymieszanych ślin. Tom w tym czasie pieprzył mnie w z nadludzką siłą i szybkością. Jego biodra co chwila zderzały się z moim tyłkiem wydając przy tym charakterystyczny odgłos. Jęczeliśmy sobie nawzajem do ust. Przyjemności jaką czerpałem z tego stosunku nie potrafiłbym nawet wyrazić słowami. Złapałem ręką swojego penisa i zacząłem się dodatkowo pieścić. Czułem jak mój członek pulsował. Nie! Jeszcze chwila, jeszcze nie chcę.... I stało się, moja sperma trysnęła prosto na brzuch Toma. On nie pozostał mi dłużny i moment później zalał moje wnętrze swoim nasieniem. Opadł na mnie, a ja mocno przytuliłem się do niego nie chcąc żeby ta chwila się kończyła. Chciałem żeby już na zawsze został tak blisko mnie. Uspokajaliśmy swoje oddechy i bicie serca.
Złamałem Toma. Powinienem być dumny? Dopiąłem swego? Tylko czy tak naprawdę to było moim celem?
Kocham go. Pragnę miłości z jego strony. Oczywiście sex, jest pewną formą miłości, ale Tom nie traktuje go w ten sposób. Jak mogę to zmienić? Co mogę zrobić, żeby zrozumiał, że go kocham?
Tom wyszedł ze mnie na co odpowiedziałem cichym jękiem. Po takiej akcji nic dziwnego, że moje wejście trochę bolało. Podniosłem się do siadu i bez słowa patrzyłem na Toma.
Jego brzuch lepił się od mojej spermy i zdaje się on w tym momencie zdał sobie z tego sprawę.
- Co Ci mówiłem o spuszczaniu się na części mojego ciała?
Zapytał mimo wszystko delikatnie się do mnie uśmiechając. Zatkało mnie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem na jego twarzy uśmiech.
Uśmiechnąłem się lubieżnie i  wstałem z biurka.
- Mam to zlizać?
Zapytałem zbliżając się do niego i zmysłowo oblizując usta. Nie czekając na odpowiedź przykucnąłem i zacząłem z uczuciem lizać jego brzuch w miejscach w których dostrzegłem spermę. Mruczałem przy tym wydając z siebie same odgłosy zadowolenia. Wiedziałem, że Tom mi się przygląda. Kiedy skończyłem podniosłem się i złożyłem na jego ustach gorący pocałunek. Zabrałem swoje rzeczy i po prostu opuściłem jego gabinet.
Czego mnie ta sytuacja nauczyła? Ten delikatny i słaby Bill musi pójść w zapomnienie. Tylko będąc zimnym i pewnym siebie mogę coś osiągnąć. Tylko wtedy Tom zacznie mnie traktować poważnie, jak kogoś równego sobie.
Szedłem do mojego pokoju nago. Nie przejmowałem się tym zupełnie, w końcu to burdel. Myślę, że nikt nie poczuje się obrzydzony widząc mój nagi tyłek.
Wziąłem prysznic i musiałem "zrobić się" od nowa. Odświeżony zszedłem do klubu. Zbliżała się godzina otwarcia.

środa, 20 lutego 2013

2.


2.



Ogarnij się i wracaj do pracy? Ehh czy naprawdę spadłaby mu korona z głowy gdyby przytulił mnie teraz i powiedział, że jestem najlepszy, niezastąpiony i nikt nie jest w stanie zadowolić go tak jak ja?
Wiem, że tak jest. Wiem, że żadna inna zdzira mi nie dorówna. Tylko tak bardzo chciałbym być dla niego kimś więcej. Tak Bill, jesteś żałosny, ale przecież marzenia nie bolą. Otrząsnąłem się z moich zamyśleń i zacząłem powoli się ubierać co chwila zerkając na Toma. On również na mnie patrzył zamyślony i palił spokojnie papierosa.
- Rozmawiałem niedawno z klientem który chciał dziwkę do trójkąta, na dwa baty oczywiście. Miałem dać im Crystal, ale.....
Przeleciał wzrokiem moją sylwetkę.
- Może nadałbyś się bardziej? Ostatnio nie masz zbyt wielu zleceń....
Spojrzałem na niego obrzydzony i pokręciłem głową.
- Nie, Tom.... błagam....
Szepnąłem. Naprawdę nie miałem w tamtej chwili najmniejszej ochoty zabawiać się z dwoma napalonymi zboczeńcami. Być jebany w każdy otwór, też mi atrakcja....
- Bill musisz na siebie zarabiać... kiedy byłeś ostatnio jebany, hmm?
- Przed momentem.
Powiedziałem kończąc się już ubierać.
Tom tylko wywrócił oczami i pokręcił głową.
- Przez klienta....
Dodał.
Zamyśliłem się.
- Dobre dwa tygodnie temu.... ale Tom....
Mruknąłem i spuściłem wzrok, wiedziałem, że nie mam nic do powiedzenia.
- Ja-ja mogę być Twoją suką na każde zawołanie, możesz robić ze mną co zechcesz tylko nie każ mi dawać dupy tym niewyżytym kutasom.
Zacząłem go prosić.
Tom parsknął śmiechem słysząc co mówię.
- Wow, naprawdę? Pozwolisz mi robić z tobą co zechcę?
Zaśmiał się pogardliwie.
- Dziękuję, że mi na to pozwalasz, ale jeśli zechcę to mogę zajebać Ci tą ciasną dziurkę.... Przypominam Ci, że jesteś DZIWKĄ, należysz do mnie. Z resztą nie będę wdawał się z tobą w dyskusje. To zadanie jest dla Ciebie. Za pół godziny masz na nich czekać w swoim pokoju.
Powiedział stanowczo, a ja ze spuszczoną głową wyszedłem z jego gabinetu.
Poszedłem do mojego pokoju, wziąłem prysznic i przygotowałem się jak należy. Ubrałem prowokujące ubranie i położyłem się na łóżku czekając na moich klientów.
Leżałem na boku skulony, a kolana podciągnąłem pod brodę. Było mi tak cholernie przykro. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Za moment wpadną do mnie Ci faceci. Z reguły klienci nie lubią jak dziwka się maże. Mimo to w tej chwili nie mogłem powstrzymać łez. Zacząłem zastanawiać się jakie to uczucie kiedy ktoś Cię kocha. Kiedy mu na tobie zależy. Kiedy jest w stanie zrobić wszystko byś był szczęśliwy. Ja nigdy tego nie poczuje. Nikt nie pokocha dziwki, nigdy nie spotkam tego kogoś.  Dwa lata temu myślałem, że go spotkałem i do czego mnie doprowadził? Mam dopiero 20 lat, a już skończyłem jako męska dziwka. Tom mną gardzi, a ja go tak cholernie kocham. Dlaczego? Czy nie mogę go po prostu nienawidzić z całego serca, za to co zrobił? Czemu to uczucie musi być przeplatane z miłością?
Nie zniosę tego dłużej....
Rozpamiętywałem wszystko co mnie tak bardzo bolało, nie zauważając nawet, że wylałem przy tym morze łez. W porę wstałem i poszedłem do łazienki umyć twarz i poprawić makijaż. Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze co chwila pociągając nosem. Usłyszałem jakieś odgłosy w pokoju. Pomyślałem, że to oni więc wyszedłem z łazienki.
Nie myliłem się. Dwóch facetów, w zasadzie nic specjalnego, obaj nawet młodzi. Jeden wychudzony, drugi trochę lepiej zbudowany. Westchnąłem i zabrałem się do pracy. Byli dość konkretni. Na samym początku powiedzieli czego ode mnie oczekują. Dwa lodziki, później szybki sex gdzie jeden rżnął mój tyłek, drugi gardło. Sprawnie poszło i dali mi nawet napiwek. Nie mógłbym narzekać.
Po tym wszystkim wziąłem prysznic, nie wiedziałem czy Tom życzył sobie żebym jeszcze poszlajał się trochę po klubie. Nie dbałem teraz o to. Byłem padnięty i marzyłem tylko o ciepłym łóżku.
Kiedy tylko moja głowa zetknęła się z poduszką od razu zasnąłem.
Obudził mnie dopiero fakt, że ktoś zawzięcie szarpał moją dłoń.
Leniwie otworzyłem oczy. Na brzegu mojego łóżka siedziała Amanda. Ziewnąłem przeciągle patrząc na nią z pretensją w oczach.
- Czemu mnie budzisz? Która godzina?
Rozejrzałem się po pokoju szukając wzrokiem mojej komórki.
- Bill jest 11. Za dwie godziny otwieramy klub. Masz być gotowy. Ach i Tom, znowu jest na Ciebie zły. Lepiej nie wchodź mu w drogę.
Usiadłem i spojrzałem na Amandę smutnym wzrokiem. Tom ciągle jest na mnie o coś zły, a przecież ja się staram. Uroki bycia dziwką.
- O co znowu?
Zapytałem cicho.
- Wczoraj mu zniknąłeś, a on wyraźnie oczekiwał Cię jeszcze na dole.
Wywróciłem oczami i przystąpiłem do obrony.
- Ale ja nie miałem już siły....
Jęknąłem.
- Cały wieczór na nogach, potem sex z Tomem, dwóch klientów....ile można?
Amanda złapała moją dłoń i pogłaskała ją.
- Rozumiem Cię skarbie. Ale wiesz jaki jest Tom. On nie próbuje nawet tego zrozumieć.
Uśmiechnęła się do mnie chyba próbując dodać mi tym otuchy.
- Wstawaj Czarnulku...dzisiaj będzie lepiej....
Wstała i puściła mi oczko.
Cudowna dziewczyna, najlepsza przyjaciółka. Co zrobiłbym tutaj bez niej? Chyba z 10 razy zdążyłbym popełnić samobójstwo. Tylko ona potrafiła mnie pocieszyć, dać mi nadzieję, że kiedyś się stąd uwolnimy, oboje. Codziennie prosiłem Boga żeby ten dzień nadszedł. Widocznie jeszcze nie czas na to.
Westchnąłem i wstałem ze swojego łóżka. Umyłem się, ułożyłem włosy, pomalowałem swoją bladą twarz.
Ubrałem się odpowiednio i zszedłem do baru. Wyrobiłem się o 12, a to znaczyło, że godzinę mam na to żeby coś zjeść.
Usiadłem na barowym krześle i uśmiechnąłem się do barmana prosząc o chociażby jakąś sałatkę.
Mało tutaj jadłem, z braku czasu, a może apetytu. Właściwie zanim tu trafiłem też nie byłem zdania żeby jedzenie było mi koniecznie potrzebne do życia. Raz zjadłem, raz nie. Pewnie dlatego mogłem się teraz cieszyć figurą której pozazdrościłaby mi nie jedna kobieta, a kto wie może nawet modelka.
John - nasz barman podał mi 3 kawałki pizzy. Co prawda prosiłem o sałatkę, ale nie miałem najmniejszego zamiaru narzekać. Szybko wsunąłem wszystko, wtedy też usłyszałem za sobą głos którejś z koleżanek.
- Bill, Tom prosi Cię do swojego gabinetu...
Znowu to samo? Tom chcę wymierzyć mi karę za kolejne nieposłuszeństwo? Jeśli kara będzie taka sama jak wczoraj, nie mam nic przeciwko.

sobota, 16 lutego 2013

1.

1.


- Spory dzisiaj mamy ruch, nie sądzisz Bill?
Zagadała do mnie jedna z moich koleżanek siedząca przy barze i podobnie jak ja wypatrująca klientów.
Pokręciłem tylko głową i zatopiłem swój wzrok w drinku. Mnie ten fakt nie cieszył i nie wiem w ogóle jak ją mógł. Nie jestem tu z własnej woli i każdego dnia zastanawiam się jak mogłem popełnić ten jeden głupi błąd. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego jak z pozoru nic nie znaczące decyzje mogą odwrócić nasz świat do góry nogami. Gdybym raz nie upił się na imprezie i nie poszedł z Tomem do łóżka wszystko wyglądałoby teraz zupełnie inaczej. Nie tkwiłbym w tym burdelu i nie byłbym najlepszą męską dziwką w okolicy. 
Tom nasz alfons, wypatrzył mnie sobie, uwiódł i zaciągnął do łóżka. Oczarował mnie wtedy tak bardzo, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że jest alfonsem. Po naszej cudownej wspólnie spędzonej nocy obudziłem się już tutaj i już się stąd nie uwolniłem. Tom trzyma cały klub i dziwki mocną ręką. Nie ma mowy o ucieczkach, każda dziwka jest przez niego idealnie wytresowana, tak by spełnić każde życzenie klienta, nie ma fantazji erotycznych którym nie podołamy. Tom lubił mnie posuwać i robił to często dla własnej przyjemności. Dlatego, że podniecało go moje ciało, mój zgrabny i śliczny tyłek. Dawał mnie rzadko i tylko specjalnym klientom którzy mieli wysokie wymagania. Wiedział, że ja zaspokoję je najlepiej. Z jednej strony kochałem Toma, uwielbiałem sex z nim i to, że rzadko obsługiwałem przypadkowych klientów było mi na rękę, lecz z drugiej nienawidziłem go za to co mi zrobił. Za to, że mnie tu sprowadził. 
Ruch dzisiaj był rzeczywiście niezły, ale do moich zadań należało tylko przejście się po klubie, zebranie kilku klapsów w tyłek i nakłonienie tych zboczeńców do odwiedzenia gabinetu Toma i wzięcia dobrej dziwki.
- Bill, Tom prosi Cię do swojego gabinetu...
Usłyszałem za sobą głos jednej z dziwek. Niechętnie wstałem i kręcąc zalotnie pupą pokierowałem się w tamtym kierunku. Błagam, błagam tylko nie jakiś stary zboczeniec... Prosiłem w myślach, nienawidzę takich, a Ci najczęściej mają najwięcej kasy i trafiają się właśnie mi! Szlag by to....
Zapukałem do gabinetu i wszedłem dopiero kiedy usłyszałem wyraźne 'proszę'.
Stanąłem na przeciw jego biurka i spojrzałem na niego czekając na to co miał mi do powiedzenia.
- Znowu jakiś dziad ze sflaczałą fujarką?
Zapytałem splatając ręce na piersiach i wywracając oczami.
- Nie. Odpowiedział krótko Tom. Wstał i podszedł do mnie. Swoją silną dłonią złapał mój podbródek i uniósł go lekko do góry, zmuszając mnie tym do spojrzenia sobie w oczy.
Jego były tak bardzo podobne do moich, zawsze kiedy w nie patrzyłem widziałem tam swoje odbicie.
Dlaczego on nie miał w ogóle serca? Żadnych wyższych uczuć...
Często zadawałem sobie to pytanie. Ile razy myślałem o tym co byłoby gdyby mnie nie oszukał, gdyby był zwyczajnym facetem. Teraz pewnie tworzylibyśmy zgraną parę. Przecież idealnie do siebie pasowaliśmy. On silny i męski, ja zgrabny i delikatny. Byliśmy jak dwie połówki, idealnie się uzupełnialiśmy. Lecz po tym co mi zrobił, jak w ogóle mogę myśleć o nim w ten sposób?! Jak mogę nadal go kochać, równocześnie tak bardzo nienawidząc. 
- Powiesz w końcu?
Zapytałem przerywanym głosem, trochę przytłaczało mnie jego wnikliwe spojrzenie.
Puścił mnie i oparł się dłońmi o biurko.
- Nie chodzi o klienta. Wczoraj był tu Alex, pamiętasz?
- Ymm... no tak...
Spuściłem wzrok na ziemie.
Tom gwałtownie uderzył z pięści w biurko.
- I co kazałem Ci zrobić szmato!? Kurwa co!?
Wrzasnął na mnie, a ja aż cały zadrżałem. Bałem się, tak cholernie się bałem.
Milczałem, z przerażenia nie byłem w stanie wydusić ani słowa.
- J-ja jestem dziwką, n-nie oszustem.....Poza tym Amanda, ona to załatwiła...
Wymamrotałem nadal nie mając odwagi na niego spojrzeć.
- I tylko dlatego jeszcze Ci nie przywaliłem... Moje polecenia się wykonuje bez względu na wszystko, a Ty suko masz o tym pamiętać!
Odnosiłem wrażenie, że już trochę się uspokoił mimo, że nadal krzyczał.
Amanda to moja jedyna przyjaciółka tutaj, zawsze mogłem na niej polegać. Była tu już dużo dłużej i takie zadanie nie stanowiło dla niej problemu.
- Przepraszam. Mogę już iść?
Zapytałem niepewnie.
- Nie, Bill. Rozbieraj się.
Spojrzałem na niego trochę zdziwionym wzrokiem, ale nie śmiałem zaprotestować. Posłusznie zdjąłem z siebie wszystkie swoje rzeczy. Stałem przed Tomem zupełnie nagi, a on przenikliwie mi się przyglądał.
Zapalił papierosa i usiadł na swoim fotelu. Rozpiął rozporek i wyciągnął członka na zewnątrz.
Od razu do niego podszedłem i osunąłem się na kolana. Złapałem dłonią jego grubego chuja, pieściłem go i muskałem ustami, co chwila patrzyłem mu w oczy. Jeśli chodziło o obciąganie, Tom był na prawdę wymagający. Nie znosił jak ktoś się do tego nie przykładał. W końcu zacząłem go lizać zupełnie jak loda, przesuwać ręką w miejscach gdzie dopiero zniknął mój język.
Wsunąłem główkę członka do ust i mocno ją zassałem. Zerknąłem na Toma, a w tym momencie akurat gasił papierosa. Chwycił moje ramie i wstając zmusił mnie do tego samego. Szybko zdjął swoje spodnie i pozbył się zupełnie swoich bokserek. Pchnął mnie na biurko. Oparłem się o nie rękami, a tyłek wypiąłem w jego stronę szykując się na ostre jebanie.
Wsadził we mnie swojego kutasa, szybko, brutalnie i do końca. Chwycił mnie za włosy i przytrzymując mnie w tej pozycji zaczął szybko i mocno pieprzyć bez odrobiny delikatności.
Mimo wielu ostrych numerków z Tomem, nadal moje wejście trochę bolało przy takich akcjach, ale zarazem lubiłem ostry seks i silnych facetów dlatego szybko odczułem ogromną przyjemność.
Jęczałem głośno jak na dziwkę przystało. Błagałem żeby jebał mnie szybciej, mocniej, żeby nigdy nie przestawał. Rozkosz jaką czułem była niedopisania. Wiłem się pod nim i wykrzykiwałem jego imię.
Słyszałem jego jęki i sapanie nad uchem, to było jak melodia dla moich uszu. Chciałem więcej! Zrobiłbym wszystko, żeby zadowolić mojego Toma jak najlepiej.
Tom w końcu doszedł, a ja czując jak jego gorąca sperma zalewa mnie od środka też się spuściłem.
Przez chwilę staliśmy bez ruchu, uspokajając swoje oddechy. Czułem jak szybko biło jego serce, do momentu kiedy puścił moje włosy i wyszedł ze mnie.  Mruknąłem trochę nie zadowolony.
- Ogarnij się i wracaj do pracy....
Powiedział Tom i po uzupełnieniu swojej garderoby usiadł z powrotem na swoim fotelu biorąc kolejnego papierosa do ręki.