sobota, 27 kwietnia 2013

9.

9.

- Tom? Bill? Co się dzieje?
Zapytała z pewnością nie wierząc własnym oczom. Jej wzrok błądził ode mnie do Toma. Dziewczyna była kompletnie zdezorientowana, a ja nie wiedziałem jak mam jej to wytłumaczyć. Przecież sam większości z tego co się tu stało nie rozumiałem.
Tom zaśmiał się kpiąco.
- No co Amy, zdziwiona?
- Jak nas znalazłeś?
Zapytała od razu zachowując w przeciwieństwie do mnie absolutny spokój. Podziwiałem ją za to, że była taka silna mimo, że była kobietą. Niejeden facet mógłby jej tego pozazdrościć.
Zerknąłem na twarz Toma. Jego pewien siebie i zdecydowany wyraz twarzy mnie przerażał, wiedziałem, że taka postawa z jego strony nie wróży niczego dobrego.
- Zamontowałem Billowi GPS-a w dupie...
Odpowiedział jej, a następnie się zaśmiał.
W pierwszej chwili odruchowo złapałem się za tyłek zanim zorientowałem się, że to żart.
- Zabawne.
Mruknęła Amanda i splotła ręce na klatce piersiowej.
- Pytam poważnie.
Drążyła dalej.
- To raczej nie powinno Cię obchodzić suko.
Mówiąc to Tom podniósł się i wstał z łóżka. Trącił językiem kolczyk w wardze wyraźnie nad czymś sie zastanawiając.
- Nie możesz nam dać świętego spokoju? Zniszczyłeś nam życie, uwolniliśmy się od Ciebie, a ty nie chcesz dać za wygraną....odpuść Tom....
Dziewczyna zdawała się już prosić, niestety Tom był niewzruszony. Wiedziałem, że problem leży we mnie, więc postanowiłem walczyć chociaż o wolność Amandy.
- Tom, proszę pozwól jej odejść...
Wyszeptałem łamiącym się głosem i spojrzałem zaszklonym wzrokiem w jego czekoladowe tęczówki.
- W porządku, jesteś wolna.
Zwrócił się do dziewczyny po chwili milczenia.
- A Bill?
Oczywiście mogłem się tego spodziewać, że dziewczyna zamiast cieszyć się z odzyskanej wolności będzie sie interesować moim losem.
- Bill zostaje ze mną.
Podsumował krótko Tom.
- Dlaczego?
Amanda męczyła ten temat dalej, a ja modliłem się w myślach żeby zabrała swoje rzeczy i wyszła stąd zanim Tom się rozmyśli.
- Amy... proszę zostaw to.... po prostu... idź już...
Wyszeptałem i po moich policzkach wbrew mojej woli popłynęły przezroczyste łzy.
Dziewczyna pokręciła energicznie głową.
- Nigdy. Nie zostawię Cię z nim Bill, wyjdziemy stąd razem, albo wcale....
Spojrzała z determinacją w oczy Toma.
Tom wzruszył ramionami.
- Sądzę, że raczej ta druga wersja będzie miała miejsce...
Zakpił sobie śmiejąc się przy tym.
- Posłuchaj mnie zdziro bo nie wiem czy mówię nie wyraźnie czy Bozia pożałowała Ci inteligencji do zrozumienia tego co mówię. Bill jest moją własnością, nigdy, powtarzam NIGDY nie będzie wolny. Dałem Ci szansę na wolność, ale jeśli z niej nie skorzystasz nie myśl, że się tym przejmę. Jeśli staniesz mi na drodze, zabije Cię.
Powiedział stanowczo, a mnie przeszły ciarki po plecach.
- Amanda, uciekaj stąd! Błagam!
Nerwy puściły, tego było dla mnie za wiele. Przez te kilka dni wydarzyło się tak dużo, wszystko wywróciło się do góry nogami, nie byłem w stanie tego ogarnąć, mimo, że powoli gdzieś wewnątrz zaczynałem godzić się z tym, że tak wygląda moje życie, nigdy nie będzie już inaczej, a ja zawsze będę zależny od `kogoś`. Moje uczucia w stosunku do Toma kłóciły się ze sobą coraz bardziej. Nie wiedziałem jaka siła sprawia, że mimo wszystko kocham go i zależy mi na nim, ale uczucia miłości i nienawiści w stosunku do niego mieszały się tak często, że sam już chwilami nie wiedziałem czy mogę ufać temu co czułem w środku.
Amanda była uparta i  nie słuchała nawet tego co do niej mówiłem. Byłem w stanie zrozumieć, że wpakowaliśmy się w to razem, jest moją przyjaciółką, a przyjaciele nigdy nie zostawiają siebie w takiej sytuacji. Tylko dlaczego ona nie mogła zrozumieć mnie? Przecież błagam ją, żeby odpuściła. Jeśli Tom ją zabije w niczym mi to nie pomoże, a jedynie zaszkodzi.
- Amy... poradzę sobie, nic nie wskórasz... proszę Cię uratuj chociaż siebie... Tom mnie nie skrzywdzi...
Ostatnie powiedziałem niepewnym głosem patrząc smutnym wzrokiem w oczy Toma. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że w tamtym momencie prawdopodobnie mijałem się z prawdą, ale nie chciałem, żeby dziewczyna o tym wiedziała.
- Dobrze Bill.
Odpowiedziała po chwili zastanowienia.
- Ale nie zostawię tego tak, jeszcze Cie od niego uwolnię, zobaczysz...
Zmierzyła surowym wzrokiem Toma po czym podeszła do swojej torby i zaczęła pakować do niej swoje rzeczy. Kiedy była gotowa podeszła do mnie i z łzami w oczach mocno przytuliła.
- Czekaj na mnie Bill, przysięgam, że Cię odnajdę i skończymy z Tomem raz na zawsze.
Wyszeptała, na koniec pocałowała mnie w usta i wyszła.
Siedziałem przez moment otumaniony nie rozumiejąc dlaczego posunęła się do takiego pocałunku, czyżbym nie był dla niej tylko przyjacielem? Miałem wielką nadzieję, że moje przypuszczenie jest błędne bo tego chyba bym nie zniósł.
- Ogarnij się, za pół godziny wyjeżdżamy.
Powiedział oschłym głosem Tom i w ślad za Amandą opuścił pokój.
Nie wytrzymując tego wszystkiego emocjonalnie rozpłakałem się jak dziecko. Łzy leciały, jedna za drugą po moich policzkach, kiedy się myłem, ubierałem, pakowałem... Nie potrafiłem tego opanować. Uchodził ze mnie cały ból który męczył mnie gdzieś tam w środku. Wtedy w pokoju pojawił się Tom. Spojrzał na mnie i od razu ciężko westchnął.
- Przestań. Po cholerę się tak mażesz.
Mruknął.
- To w niczym nie pomoże, musisz być silny, rozumiesz? Inaczej tego nie przetrwasz.
Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami i wielkim niezrozumieniem na twarzy.
O czym on mówił? Co takiego miałem przetrwać? To co ze mną wyprawiał? Czy to znaczy, że to kiedyś będzie miało koniec?
- Chodź...
Szepnął i wziął moją torbę.
Opuściliśmy hotel, a przed nim stał samochód Toma. Z obrażoną miną usiadłem na miejscu pasażera. Tom zapakował moją torbę do bagażnika i usiadł za kierownicą. Zanim ruszył spojrzał na mnie.
- Bill naprawdę nie masz czego tak przeżywać. Będziesz musiał uprawiać ze mną często sex, to fakt, ale poza tym nie będzie Ci się działa krzywda. Ba, powinieneś być szczęśliwy bo w gruncie rzeczy czeka Cię to o czym zawsze marzyłeś. Nigdy więcej nie będziesz musiał obsługiwać klientów, będziesz miał mnie tylko dla siebie, nie będę Cię nigdzie przetrzymywał. Jedyne czego będę od Ciebie oczekiwał to posłuszeństwo.
Patrzyłem na niego wyraźnie poddenerwowany. Miałem dość tego, że ktoś rządzi moim życiem i jeszcze robi mi łaskę, że będę mógł żyć jak normalni ludzie.
- Daruj sobie...
Prychnąłem i odwróciłem twarz w kierunku szyby. Tom nic na to nie odpowiedział i ruszył. Nie mieliśmy chyba zbyt długiej trasy do pokonania, ale nic mnie w tym momencie nie obchodziło. Wlepiałem zawzięcie wzrok w szybę obserwując mijane obiekty, ludzi...
Niespodziewanie Tom zatrzymał samochód na poboczu przy jakimś lasku. Już miałem pytać czy to są te jego 'obrzeża LA' ale nie zdążyłem nawet otworzyć ust bo natychmiast usłyszałem jego surowy głos.
- Wysiadaj....
Tak też zrobiłem. Wysiadłem z samochodu i spojrzałem na niego z pytaniem wypisanym na twarzy.
- Nie to nie tutaj...
Odpowiedział mi z pewnością wcześniej poznając moje uczucia. W tym momencie uśmiechnął się w dość dziwny sposób i spojrzał na moje krocze co wywołało u mnie to, że z ciekawości sam na nie spojrzałem.
- Gacie w dół...
Zdążyłem usłyszeć tylko tyle i natychmiast zostałem pchnięty na maskę i od razu mocno do niej przyciśnięty.
Nie mogłem widzieć tego co działo się za mną bo silna ręka Toma nie pozwoliła mi nawet przekręcić głowy choć trochę w żadnym kierunku. Nawet przez materiał jego i moich spodni mogłem wyczuć jego nieźle nabrzmiałego penisa.
- Tom, co ty robisz...
Mruknąłem niezadowolony zaczynając się wiercić. Sex na masce samochodu w dodatku w lesie nie był w tym momencie szczytem moich marzeń.
- Od dawna miałem na to ochotę...
Sapnął mi do ucha i od razu mogłem poczuć jak wolną ręką rozpina moje spodnie.
Westchnąłem zrezygnowany i przylgnąłem całym ciałem do maski. Nie pozostało mi w tym momencie nic innego jak rozluźnić się w pełni żeby nie czuć bólu i też wyciągnąć z tego jakąś przyjemność. Próby sprzeciwu, a nawet prośby nic by tu nie dały.
Już po chwili byłem kompletnie nagi od pasa w dół, Tom również bo nie musiałem długo czekać żeby poczuć jak sie o nie ociera. Westchnąłem. Skłamałbym gdybym powiedział, że to nie było przyjemne. Do tego działało cholernie podniecająco. Rozsunąłem szerzej nogi żeby łatwiej mu było przedostać się pomiędzy moje pośladki.
- Rżnij mnie już Tom, błagam...
Wyszeptałem nie mogąc znieść narastającego z każdą chwilą podniecenia.
Tego Tomowi powtarzać nie musiałem, szybko poczułem jak jego penis się we mnie wdziera. Westchnąłem z przyjemności.
- Mmm tak...
Wymruczałem. Mój penis też domagał się odrobiny uwagi, ale nie wiedziałem czy prośba cokolwiek tu pomoże, mimo tego zaryzykowałem.
- Tom zwal mi proszę....
Wyszeptałem. Ku mojemu zdziwieniu mój alfons chwycił mojego penisa i zaczął go energicznie pocierać dłonią równocześnie zaczynając mnie pierdolić w tym samym tempie. Moje uda zaczęły się rytmicznie obijać o samochód, ale nie miało to w tamtej chwili znaczenia. Zawsze w chwilach wspólnej przyjemności potrafiłem wszystko wybaczyć Tomowi i być może to mnie w tym wszystkim najbardziej denerwowało. Chciałbym móc go zwyczajnie nienawidzić.
Tom z każdą chwilą podkręcał tempo, a ja czułem większą rozkosz.
- Oh.. tak...tak!!
Nie kontrolowałem dźwięków jakie z siebie wydawałem jęczałem, krzyczałem, a nawet mruczałem. Tom nie był gorszy bo co chwila słyszałem jego pomruki zadowolenia.
Ten sex z pewnością można było zaliczyć do tych szybkich. Już po chwili oboje przeżywaliśmy chwilę najwyższego uniesienia dochodząc praktycznie równocześnie. Przez moment staliśmy w bezruchu. W końcu kiedy poczułem, że uścisk Toma trochę sie rozluźnił odepchnąłem go i zacząłem się pospiesznie ubierać.
- Mam pełno spermy w tyłku...
Mruknąłem z wyrzutem i szybko wsiadłem do samochodu, chcąc jak najszybciej wziąć prysznic.

niedziela, 7 kwietnia 2013

8.

8.

- Będę Tom, ale ukarz mnie już błagam....
Wyjęczałem. Pragnąłem żeby jego wielki penis wdarł się już do mojego wnętrza.
- Powoli...
Szepnął i puścił mnie odsuwając się, a ja spojrzałem na niego zawiedziony.  Co on znowu kombinował?
Wyszedł z łazienki, a po chwili wrócił niosąc w ręku dildo, tak ogromne jak jego penis co najmniej dwa razy wzięty. Podał mi je, a ja nie bardzo wiedziałem co mam z tym zrobić.
Stałem i po prostu patrzyłem marszcząc przy tym czoło. Widać to był element zabawy Toma bo już po chwili poczułem mocne uderzenie jego ręki na swoim pośladku.  Od razu niemiłosiernie mnie zapiekł.
- Do łóżka, jak zaraz tam przyjdę masz mieć to dildo całe w dupie, jak zastanę co innego to sam Ci je wsadzę, ale wtedy pożałujesz....
No chyba go pogięło, przecież za cholerę się nie zmieści, nie ma takiej możliwości. Znowu zrobił się dla mnie strasznie nieprzyjemny. Eh widocznie sex tak na niego działa, ale z drugiej strony, skoro to kara... lepsza taka niż śmierć.
Westchnąłem i poszedłem do pokoju, położyłem się na łóżku i nieudolnie próbowałem wcisnąć sobie to dildo w tyłek. Próbowałem to zrobić pod każdym kontem, zmieniać pozycje, wszystko na nic. Byłem za ciasny, nie chciało wejść i tyle. Trochę się teraz bałem tego co będzie jak Tom zacznie mi je na siłę wciskać. Chyba mnie rozerwie. Powinien liczyć sie z tym, że ja nie mam takich tajemniczych właściwości jak on i nie zregeneruje się w 5 sekund.
- Tom...
Zawołałem cicho. Nie czekałem długo bo brat od razu się pojawił.
- Nie chcę wejść.... nic nie poradzę.... jestem za ciasny.... proszę, nie wpychaj mi na siłę...
Szepnąłem patrząc mu w oczy.
Tom westchnął.
- Dobra wiem, że próbowałeś, ale jednak kara to kara. Ma Cię boleć bo inaczej nie zapamiętasz, że nie masz prawa być mi nie posłuszny.
W tym momencie przypomniałem sobie cały burdel. Pewnie znowu chce mnie tam zabrać i dlatego ciągle gada o tym posłuszeństwie.
- Chcesz mnie znowu zabrać do burdelu, tak?
Zapytałem ze smutkiem, podnosząc się.
- Jak to jest, że jesteś moim bratem, kochasz mnie, a krzywdzisz?
Próbowałem to wszystko zrozumieć, jednak nie potrafiłem.
- Nie, do burdelu już nie wrócisz. Na obrzeżach LA mam wille, będziemy tam teraz razem mieszkać.
- A co z burdelem? Zostawisz go tak bez opieki? Ha, pewnie będę obsługiwał klientów w tej willi, zgadza się?
Zaśmiałem się kpiąco.
- W burdelu już króluje godny mnie zastępca.
Tom usiadł na brzegu łóżka.
- Nie braciszku, od dzisiaj jesteś moją prywatną dziwką, tylko dla moich prywatnych zachcianek... Jeśli dasz dupy komuś innemu, skończysz marnie. Dlatego zwracam Ci wielką uwagę na posłuszeństwo w stosunku do mojej osoby.
Wyjaśnił.
Patrzyłem na niego przez moment próbując cokolwiek zrozumieć. Porzucił burdel i chce mieszkać ze mną w jakiejś willi po to żeby pieprzyć mnie wtedy kiedy mu się zachce? Boże, o co tu chodzi... czym on w ogóle jest? I jeśli tak jak twierdzi jest moim bratem, to dlaczego ja nie jestem tym czym on...
Tom spojrzał mi głęboko w oczy.
- Boisz się Bill.... wyjaśnij mi czego....
- C-ciebie...
Zająknąłem się. Przerażało mnie to, że wiedział co czuje, patrzył na mnie tak dziwnie.... Kiedyś nie zwracałem na to większej uwagi, ale teraz przechodzą mnie ciarki.
W moich oczach pojawiły się łzy. Pociągnąłem nosem, żeby się nie rozpłakać i wyszedłem z łóżka stając po przeciwnej jego stronie.
- Tom... ja chcę.... ja muszę... wiedzieć czym ty jesteś.... czemu do cholery znasz moje uczucia?!
Spanikowałem.
- Uspokój się Bill.
Tom zrobił się śmiertelnie poważny, na co ja zareagowałem jeszcze większą paniką.
- Nie poznasz tej tajemnicy, nie możesz się dowiedzieć co sprawia, że nie jestem normalny tak jak ty.... nie możesz, rozumiesz? Jeśli kiedyś jakimś cudem się tego dowiesz będę musiał Cię zabić. Bez względu na to, że jesteś moim bratem i na swój sposób Cię kocham....
Pokręcił głową i wyciągnął do mnie rękę za którą nie wiem czemu od razu złapałem i usiadłem na przeciwnym boku łóżka.
- Co do tego, że znam twoje uczucia.... ty moje też znasz. To nasze bliźniacze połączenie.
Delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-  Musisz się tylko skupić. Spójrz na mnie i zajrzyj w głąb swojego serca....
Patrzyłem na niego jak zaczarowany. Miał rację, od razu miałem przeczucie....
- J-jest Ci przykro?
Zapytałem nieśmiało. Tom w odpowiedzi pokiwał tylko głową.
- Dlaczego?
Spojrzałem na niego zupełnie go nie rozumiejąc. Przed momentem chciał mi zadać ogromny ból... ma wyrzuty sumienia? Ale mimo to mnie krzywdzi... dlaczego? Nie rozumiem.
- Tom. Ja muszę wiedzieć. Ty cierpisz kiedy mnie krzywdzisz bo czujesz to co ja.... ale mimo tego robisz to nadal...
- Bill mówiłem Ci, że nie możesz wiedzieć wszystkiego. Jesteś dla mnie dziwką, po prostu. Kiedyś wydarzyło się coś co przesądziło o naszym losie.  Kocham Cię i czuje jak bardzo Ty mnie kochasz, ale pogódź się z tym, że muszę Cię tak traktować, jak szmatę... wyjątkową, ale jednak szmatę... Żyjesz tylko po to żeby zaspokajać moje potrzeby... Dlatego proszę Cię, masz mi być posłuszny. Nawet jeśli czasem bardzo Cię ranię...
Westchnął i puścił moją rękę, a następnie wziął do ręki dildo.
- Przykro mi Bill... muszę... muszę sprawić Ci ból...
Szepnął.
- Klęknij na łóżku i dobrze się wypnij...
Dodał. Widziałem smutek w jego oczach. Nadal nie rozumiałem co każe mu mnie krzywdzić, ale już nic nie chciałem mówić po prostu wszedłem na łóżko i klęknąłem wypinając się najbardziej jak potrafiłem. Modliłem się żeby ten wibrator jakoś we mnie wszedł. Tom splunął najpierw na swoje palce i zaczął masować moje wejście. Zrobiło mi się przyjemnie i trochę się przy tym rozluźniłem. Jego palce po kolei wdzierały się do mojego wnętrza, a mi wyrywały się pojedyncze jęki przyjemności. Niestety nie trwało to długo bo w pewnym momencie Tom zabrał rękę i poczułem jak przykłada zimne dildo do mojej dziurki. Momentalnie się spiąłem w obawie przed bólem który miał zaraz nastąpić i zacisnąłem zęby.
- Bill rozluźnij się...
Szepnął Tom i zaczął powoli wpychać we mnie to dildo. Wchodziło wolno, a ja dosłownie wyłem z bólu, czułem jakby mnie rozrywał.
- Ahh Tom błagam wystarczy...
Wyjęczałem nie kontrolując już nawet łez które ciurkiem spływały po moich policzkach.
- Nie mogę.
Odpowiedział i wsuwał je dalej.
- Proszę.... aaa.... rozerwiesz mnie... to tak bardzo boli...
Ostatnie słowa wyszeptałem zaciskając zęby jeszcze bardziej. Zabiłbym własnymi rekami tego kto wymyślił żeby produkować wibratory tej wielkości. Po co? Żeby katować ludzi?
W pewnym momencie przestał. To chyba znaczyło, że weszło do końca. Podniosłem się na drżących rękach i odwróciłem głowę do tyłu. Nie myliłem się. Jeśli on ma zamiar teraz wypieprzyć mnie tym wibratorem, to chcę umrzeć. Nie wytrzymam tego.....
Po chwili znowu zawyłem z bólu, Tom zaczął je wyciągać z mojego tyłka. To zadawało mi wcale nie mniejszy ból. Dopiero po dłuższej chwili było już po wszystkim. Wyjął je całkowicie, a ja czułem ogromny pulsujący ból w całym odbycie. Opadłem na łóżko, nie miałem siły już klęczeć.  W tej chwili poczułem jak Tom głaska moje wejście.
- Już po wszystkim skarbie...
Szepnął.
- Byłeś dzielny, ale teraz musisz jeszcze przyjąć mnie.
Odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem smutnym wzrokiem w jego oczy.
- Tom nie dam już rady...
Wyszeptałem łamiącym się głosem.
W normalnych okolicznościach sex z Tomem to dla mnie sama przyjemność pod każdym względem, ale teraz kiedy byłem cały obolały nie wyobrażałem sobie żeby jeszcze on mnie wyruchał. Jego penis swoją drogą też był sporych rozmiarów, a poza tym Tom nie należał do tych którzy są zwolennikami delikatnego i namiętnego sexu. Kochał ten szybki i ostry, a ja się do tego i do każdego innego z resztą w tej chwili zupełnie nie nadawałem.
- Bill dasz radę, musisz.... postaram się delikatnie...
Wyszeptał. Ale ja nawet nie miałem siły unieść tyłka do góry żeby mógł mi wsadzić. Chyba to wyczuł bo sam przekręcił mnie na plecy. Rozsunął moje nogi na boki i położył się między nie. Zaczął delikatnie muskać moje usta i poruszać się symulując stosunek, ale nie wchodził we mnie, a jedynie ocierał się w tym rytmie swoim penisem o mojego. W życiu nie był dla mnie aż tak delikatny. Musiałem przyznać, że trochę mi to pomogło. Ból tyłka ustawał, a ja czułem się podniecony, a mój penis był w pełni gotowy do zabawy.
- Tom wejdź we mnie....
Szepnąłem w końcu zachrypniętym głosem. Teraz naprawdę tego pragnąłem. Tom uniósł trochę w górę moją pupę i powoli we mnie wszedł. Pojękiwałem przy tym cichutko bo ból po części powrócił, ale pocałunki jakie Tom teraz składał na moich ustach były mi w stanie wszystko wynagrodzić. Po chwili kiedy zaczął się we mnie delikatnie poruszać zacząłem oddawać mu pocałunek i pogłębiać go. Mój język bawił się z jego w bardzo niegrzeczny sposób sprawiając mi tym nieopisaną przyjemność. Jego ruchy stały się pewniejsze co teraz już zupełnie mi się przeszkadzało. Odczuwałem tylko przyjemność i ogromne podniecenie, a ból ustał całkowicie.
- Mmm... ahh... Tom...mocniej...
Jęczałem i mruczałem do jego ust. On odpowiadał mi jękami trochę ciższymi od moich. Natomiast od razu po mojej prośbie jego ruchy stały się pewniejsze. Wchodził do samego końca i znacznie szybciej.
Spuściłem się jako pierwszy na jego brzuch nie wytrzymując już z rozkoszy. On chwilę po mnie wypełnił moje wnętrze swoim ciepłym nasieniem. Odpadł na mnie od razu i czułem tylko na swoim uchu jego ciepły i znacznie przyspieszony oddech.
Objąłem go i przytuliłem się. To dziwne, ale w tamtym momencie czułem się po prostu szczęśliwy. To był właśnie Tom którego poznałem i w którym się zakochałem. Delikatny i troskliwy. Tak bardzo chciałbym żeby taki już pozostał, chociaż wiem, że o tym mogę tylko pomarzyć.
- Kocham Cię Tom.
Wyszeptałem w przypływie emocji i pogłaskałem dłonią jego czarne warkoczyki.
Tom słysząc to westchnął i wyjął ze mnie swojego członka, zaraz potem kładąc się obok. Od razu spojrzałem na jego twarz.
- Tom... co będzie z Amandą?
Zapytałem nieśmiało bo właśnie uświadomiłem sobie, że ona może się tu w każdej chwili pojawić.
Tom zmarszczył brwi patrząc na mnie. Zanim zdążył coś odpowiedzieć drzwi do pokoju się otworzyły i jak na zawołanie stanęła w nich Amanda.
Wryło ją w ziemię kiedy zobaczyła mnie z Tomem nagich w łóżku. Stała jak zahipnotyzowana i bez słowa patrzyła na nas.